- Sąd Apelacyjny odroczył rozprawę, a powodem jest dopuszczenie opinii biegłego psychiatry i psychologa – komentuje krótko sędzia Małgorzata Lamparska, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
Zabójstwo Agnieszki Osesik wstrząsnęło w maju 2020 roku opinią publiczną. Radosław Rz. i zastrzelona przez niego kobieta od 2017 roku do kwietnia 2020 roku byli parą. W kwietniu 2020 roku zerwała znajomość, ponieważ partner był o nią chorobliwie zazdrosny i stosował wobec niej przemoc. Mężczyzna nie przyjmował do wiadomości decyzji byłej partnerki, dręczył ją telefonami, przekonywał do zmiany decyzji. Kobieta była nieugięta, zaczął więc jej grozić, że ją zabije.
Nie mogąc pogodzić się z odtrąceniem, kupił w internecie replikę rewolweru czarnoprochowego. Sprawdzał w internecie, jak wygląda życie w więzieniu. Z kupionym pistoletem pojechał za Legnicę, gdzie oddał strzały ćwiczebne. Dzień później czekał z pistoletem na swoją byłą partnerkę przed wejściem do klatki schodowej. Oddał w jej kierunku dwa strzały. Jeden trafił ją w głowę, drugi utkwił w ciele. Kobieta została przewieziona do szpitala i kilka dni później zmarła. Po oddaniu strzałów uciekł i ukrył się w lasach w okolicach Bolesławca. Tam został zatrzymany przez policję dzień po zdarzeniu. Miał przy sobie broń, z której strzelał do kobiety. Przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do winy. W trakcie procesu sugerował, że to Agnieszka Osesik przypadkowo pociągnęła za spust.
- Zeszliśmy się w klatce bloku, wziąłem ten rewolwer ze sobą na klatkę, miałem go schowanego z tyłu w spodniach za paskiem. On nie był widoczny z zewnątrz. Wyciągnąłem rewolwer zza pleców, odbezpieczyłem kurek, a następnie prowadząc go w stronę swojej głowy, gdy miałem go na wysokości swojego pasa lufą w kierunku Agnieszki, która stała naprzeciwko mnie w odległości jakiegoś metra, może półtora metra, ona trąciła mi swoją ręką moją prawą rękę, nie wykluczam nawet, że nacisnęła na spust i wtedy rewolwer wypalił trzymany przeze mnie w tym momencie na wysokości pasa. Wypalił w jej kierunku, nie mam pojęcia, w którym kierunku skierowana była lufa. Wiem, że były dwa strzały. Broń chyba jeszcze odbezpieczyłem, chciałem się zastrzelić, ale był hałas na klatce schodowej i strzeliłem w drzwi do piwnicy, żeby nikomu nic się nie stało – brzmi fragment zeznań Radosława Rz.
Radosław Rz. po tym, jak usłyszał nieprawomocny wyrok dożywotniego pozbawienia wolności, zapytał, kiedy będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie. Wyrok zgodnie z zapowiedzią zaskarżyli jego obrońcy. Podczas piątkowej rozprawy zeznawał powołany przez obrońców Radosława Rz. mężczyzna, do którego ten zadzwonił po tragicznych wypadkach. Oskarżony, jak podaje wyborcza.pl, nie rozpoznał go i ten fakt według nich ma świadczyć o wątpliwościach co do opinii biegłych i psychologa, którzy uznali, że „Radosław Rz. cierpiał na zaburzenia osobowości z cechami osobowości dysocjalnej, nie jest to jednak stan chorobowy i nie wymaga stosowania leków”.
Mimo że wnioskowi sprzeciwił się prokurator uważając, że służy on jedynie przedłużeniu postępowania, sąd przychylił się do wniosku obrony. Agnieszka Osesik była jedynym dzieckiem Renaty i Piotra Osesików.