Problem z ciekiem Kopanina i złym systemem kanalizacji deszczowej w rejonie ulic Gumińskiego, Karlińskiego, Kalskiego, Jurosa, Szulca, pojawiał się przy każdym większym deszczu. Tym razem to już nie problem, a katastrofa, jak mówią mieszkańcy tego rejonu. Są zmęczeni, załamani i zrezygnowani. Uważają, że pomoc, jaką dostali od miasta, jest stanowczo za mała. U nich woda nadal stoi.

W niedzielę rano poprosili o pomoc prezydenta Macieja Kupaja. Otrzymali odpowiedź, przyjechały pompy.

„Na Kalskiego co trzy godziny włączana jest pompa trzeci dzień i noc co 3 godziny, żeby woda nie wdarła się do domu. Tylko pompy tyle. A my żyjemy w kilku domach jak powodzenie. Zalewa nas woda ale nie z Kaczawy a studzienki z drogi którą należy do Martusia czyli Gumińskiego Miasto funkcjonuje normalnie. No niestety nie. Wielu z nas nie poszło do pracy żeby pilnować dokąd dochodzi woda pod domem. Najgorzej zbiera się przed wjazdem na ulicę Kalskiego tam zagrożone są 4 bliźniaki i ulicę Karlińskiego gdzie ludzie w kilku domach nie mają prądu bo liczniki zalane” - piszą mieszkańcy.

Piszą i czekają na pomoc miasta.

- Jeśli sytuacja w mieście jest w miarę opanowana, to może czas żeby prezydent zauważył i zareagował na nasze prośby bardziej efetywnie - pisze czytelnik.