We wniosku pracodawca zaznacza, że „podstawą rozwiązania stosunku pracy z radnym są wyłącznie zdarzenia niezwiązane z wykonywaniem przez niego mandatu radnego”. Jednocześnie w uzasadnieniu czytamy, iż Andrzej Lorenc nie spełnia oczekiwań pracodawcy, jest nierzetelny, niesumienny i nieprawidłowo wykonuje swoje obowiązki, nie potrafi zorganizować sobie pracy i jest niesamodzielny oraz dezorganizuje pracę innych pracowników. Pracodawca podkreśla, że z tego powodu utracił zaufanie do swojego pracownika.
Wniosek poparty jest orzecznictwami Sądu Administracyjnego i na te powołała się przewodnicząca Karolina Jaczewska-Szymkowiak w podsumowaniu projektu uchwały pisząc, że „w świetle powyższego należy podjąć uchwałę o wyrażeniu zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym”.
Nie jest tajemnicą, że Andrzej Lorenc poprzez swoje „performensy” podczas sesji, jest solą w oku radnych Koalicji Obywatelskiej. Czy wyrażą zgodę na jego zwolnienie? Z tego, co udało nam się nieoficjalnie ustalić, Lorenc nigdy nie został ukarany żadnym upomnieniem ani naganą.
Lorenc nie jest pierwszym radnym, którego chce się pozbyć pracodawca. Z podobnymi problemami borykał się Robert Kropiwnicki, którego trzykrotnie pozbyć się chciała ówczesna Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa od 2008 roku. Po raz ostatni radni odrzucili taki wniosek w 2016 roku.
W 2008 roku do biura rady wpłynął podobny wniosek dotyczący Ewy Szymańskiej. Zarząd KGHM próbował zwolnić radnego PiS Jana Kurowskiego, a legnicki szpital swego czasu próbował pozbyć się Michała Huzarskiego. W 2019 roku o zwolnienie z pracy Łukasza Laszczyńskiego wystąpiła do rady miejskiej spółka Pol-Miedź-Trans.
Radnego nie można pozbawić pracy bez zgody rady. Zawsze, kiedy dochodzi do głosowania nad takim wnioskiem, radni stają się niezwykle solidarni bez względu na barwy partyjne i taki wniosek odrzucają. Czy tak będzie i tym razem? Dodać należy, że opór rady nie zamyka pracodawcy drogi do zwolnienia z pracy niechcianego radnego.