- Organizujemy tę manifestację po to, żeby cały świat zrozumiał, że wojna trwa i jest zagrożeniem dla całego świata. Chcemy wszystkim uświadomić, że Putin jest zagrożeniem nie tylko dla Ukrainy. Już mówi to głośno na cały świat, że jest za nazizmem, że Polska jest winna temu, że Hitler rozpoczął wojnę. Nie zatrzyma się na agresji Ukrainy, jest wielkim zagrożeniem dla też Polski. My wiemy, że Rosja się nie zatrzyma – powiedziała Swietłana Fiodorowska, a jej słowa tłumaczy jej nastoletni syn Miron, którzy przyjechali do Legnicy z Mariupola.

- Pojutrze miną dwa lata odkąd jesteśmy w Polsce, w Legnicy. Wynajmujemy mieszkanie. Ja pracuję od pierwszego miesiąca pobytu, mój syn chodzi do szkoły. Jesteśmy bardzo wdzięczni Polakom, że nam pomagają, że przychodzą na te manifestacje i że pozwalają nam je organizować. Uciekliśmy z Mariupola, naszego domu, naszego miasta już nie ma – mówiła ze łzami w oczach Swietłana.

- Moją babcię i mojego dziadka zamordował snajper – dodał jej syn Miron.

- Spotkaliśmy się w drugą rocznicę tej barbarzyńskiej wojny. Cieszę się, że jest tu spore grono legniczan bez względu na barwy polityczne. Chcę im podziękować, ponieważ bez ich wsparcia, pracy wolontariackiej, pomoc byłaby niemożliwa, a nadal w naszych ośrodkach przebywają uchodźcy – dziękował Krzysztof Duszkiewicz, zastępca prezydenta Legnicy.

- Byliśmy z wami, kiedy opłakiwaliście ofiary wojny Irpienia, Buczy. Byliśmy też w chwilach radości, kiedy zdobyliście krążownik „Moskwa”, kiedy wyzwalaliście Chersoń. Oby ta agresja jak najszybciej się zakończyła – dodał Krzysztof Duszkiewicz.

Wojna na Ukrainie od czwartkowego poranka 24 lutego 2022 roku jest faktem. Przebywający w Legnicy Ukraińcy w większości pracują i posłali dzieci do szkół, martwią się o najbliższych, których zostawili w ojczyźnie, wspierają ich, jak mogą, wysyłają co tylko uda im się kupić i zdobyć, a co pomoże przetrwać na froncie. Wojna trwa, jak daleko posunie się szaleniec, który rządzi Rosją, nie wiadomo.