- Jak wiemy świadkowie nie byli w stanie dokładnie odtworzyć przebiegu zdarzenia. Natomiast z zeznań wynika, że nie było należytego instruktażu. Powołani w sprawie biegli podnosili, iż były błędy po stronie pana oskarżonego - mówił Kazimierz Chłopecki.
Jednocześnie sędzia Kazimierz Chłopecki zwrócił uwagę, że biegli powołani w pierwszym etapie śledztwa, na podstawie opinii których zapadł pierwszy wyrok, oceniali wydarzenie przez pryzmat swojej specjalizacji. Pierwszym z nich był profesor Włodzimierz Erdmann, obecnie blisko 80-letni trener wioślarstwa. Sędzia zwrócił uwagę, że jego opinia „odnosiła się do zawodników, których trenował”. Nie widział nic dziwnego w wadze kłody drewna, którą podnosili uczniowie klasy VII, stwierdził wręcz, że waga około 10 kg na ucznia nie jest wielka i byliby w stanie podnieść ciężar o wadze 25 kg (konar ważyłby wówczas około 250 kg), odnosząc to do trenujących wioślarstwo.
- Nie można porównywać chłopców z VII klasy do młodych wioślarzy – podkreślił sędzia Kazimierz Chłopecki.
Drugi biegły, trener gimnastyki, według sędziego porównywał w swej opinii uczniów klasy VII do studentów AWF. Sąd Okręgowy w Legnicy uchylając wyrok uniewinniający argumentował, że „w ocenie zebranego materiału dowodowego należy kierować się zasadami logiki i wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego”.
Sędzia przytoczył też opinię biegłego doktora Pawła Nowaka, katedry wychowania fizycznego Politechniki Opolskiej, który opiniował w procesie apelacyjnym. Jego opinia była skrajnie inna od dwóch poprzednich. Jego zdaniem ćwiczenie było niebezpieczne i bezcelowe. Jego opinia była dla sądu „logiczna” i w dużej mierze zaważyła na wyroku.
Tomasz P. oprócz zasądzonej kary więzienia w zawieszeniu, ma obowiązek informować sąd o przebiegu okresu zawieszenia. Ma też zapłacić rodzicom nieżyjącego nastolatka 10 tys. zł w ramach zadośćuczynienia, opłacić koszty zastępstwa procesowego i pokryć koszty postępowania sądowego.
Z wyrokiem, który jest nieprawomocny nie zgadza się obrońca Tomasza P. i już zapowiedział wniesienie apelacji od niego.
- Nie zgadzam się z większością przedstawionych ustnych motywów. Z takim głównym przesłaniem jakie wygłosił pan sędzia, mianowicie, że nie zgromadzony materiał dowodowy, ale logika ma przesądzać o odpowiedzialności pana oskarżonego. Przy czym sąd zauważył w pierwszym momencie swego uzasadnienia, że tego zdarzenia nie da się odtworzyć. Niestety zabrakło pewnej logiki dalszej konsekwencji wypowiedzi. Sąd nie powiedział, z jakiego powodu tego zdarzenia nie można odtworzyć. Z powodu, o którym mówiliśmy szeroko w czasie przemówień końcowych, z powodu zaniedbań, które były na początku postępowania. Uważam także, że opinia publiczna powinna widzieć, że opinie profesora Erdmanna i doktora Kosta, nie zostały przez sąd zreferowane w sposób rzetelny, a bardzo wybiórczo potraktowane. Odnosili się do sytuacji uczniów klasy VII sportowej. Dlatego też korzystając z tego, co stanowi kodeks, złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i wywiedziemy apelację – oświadczył Marcin Harasimowicz, obrońca Tomasza P.
O wniesieniu apelacji myśli także prokurator Mariusz Kluczyński.
- Spodziewałem się wyroku sprawiedliwego, przedstawionego w akcie oskarżenia i taki wyrok dzisiaj zapadł. Zasadniczo jest on tożsamy z tym, które to wnioski przedstawiła prokuratura. Ewentualnie będziemy apelować po dogłębnej analizie w zakresie tego, że sąd nie zakazał Tomaszowi P. pełnienia funkcji nauczyciela – powiedział prokurator Mariusz Kluczyński.