- Zaleciliśmy do zarządcy budynku zalecenia do podjęcia działań naprawczych i nałożyliśmy na lokatorów zakaz używania w tym czasie natrysków. Spółdzielnia podjęła działania, poinformowała lokatorów o zakazie. Działania naprawcze polegały na podwyższeniu czasowym temperatury wody w sieci i zwiększeniu jej chlorowania. Zakaz zostanie zniesiony, jeśli po badaniu kontrolnym wody okaże się, że działania odniosły pożądane efekty – dodaje Jacek Watral.
Pałeczki bakterii Legionella obecne są w aerozolu wodno-powietrznym, który wdychany jest wraz z parą wodną. Najprostszą sprawą, żeby ustrzec się zakażenia, jeżeli bakteria znajduje się w wodzie, jest odkręcenie sitka prysznicowego i perlatorów do kranów. Natomiast nigdy nie zarazimy się podczas picia wody z pałeczkami Legionelli.
- Legionella cały czas występuje w wodzie, ale przedział temperatury, w której się rozwija to między 20 a 50 stopni Celsjusza. Nie występuje praktycznie w zimnej wodzie, której bardzo nie lubi. Nie występuje też w wodzie powyżej 60 stopni Celsjusza ginie w ciągu kilkunastu minut, w wodzie powyżej 70 stopni w ciągu kilkunastu sekund. Graniczna temperatura ciepłej wody użytkowej wynosi 55 stopni Celsjusza – wyjaśnia Jacek Watral.
Skąd pojawiły się nagle niebezpieczne skupiska pałeczek bakterii? Po części winna jest oszczędność. Gdy ceny prądu poszybowały w górę, w ramach oszczędności spółdzielnie mieszkaniowe za zgodą lokatorów obniżyły temperaturę ciepłej wody użytkowej z 55 do 45 stopni Celsjusza.
Pierwszy przypadek wykrycia bakterii Legionella pneumophila zanotowano w Legnicy pod koniec sierpnia w jednym rzadko używanych z kranów w budynku małego szpitala.