Biegły zwrócił uwagę na fakt, iż warunki, w jakich ćwiczenie było wykonane, także dalekie były od bezpiecznych. Nierówne podłoże, użycie przedmiotu obłego, nieregularnego, nieporęcznego w chwytaniu i przede wszystkim ciężkiego, bez dobrego przygotowania było skrajnie niebezpieczne.
Opinię Pawła Nowaka starał się podważyć Marcin Harasimowicz, obrońca oskarżonego. Samego biegłego starał się zdyskredytować, przywołując dwie wcześniejsze opinie biegłych doktora Pawła Nowaka i profesora Włodzimierza Erdmanna, znacznie różniące się od ostatniej, które przyczyniły się do uniewinnienia nauczyciela. Harasimowicz wniósł o konfrontację wszystkich trzech biegłych. Sprzeciwił się temu Mariusz Kluczyński, argumentując, że poprzednie zostały zakwestionowane przez Sąd Apelacyjny, który uchylił poprzedni, uniewinniający Tomasza P. wyrok. Wniosek oddalił sędzia Kazimierz Chłopecki, który zamknął przewód sądowy, by wysłuchać mów końcowych.
Prokurator ponownie wnioskował o karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 3 lata, nakaz informowania sądu o przebiegu okresu próby, 5-letni zakaz pracy w zawodzie nauczyciela wychowania. Prokurator wniósł też o przyznanie małoletnim pokrzywdzonym po tysiąc złotych nawiązki10 tys. złotych rodzicom tragicznie zmarłego ucznia. Oskarżyciel posiłkowy wniósł podobny wyrok oraz o przyznanie rodzicom Kuby po 50 tys. zł.
O całkowite uniewinnienie wnieśli Tomasz P. i jego adwokat Marcin Harasimowicz, który zarzucił prokuratorowi naruszenie w sposób rażący prawa do obrony.
- Jaki walor ma przesłuchanie chłopców w sądzie po czterech latach? Ano taki, że sąd z najwyższą ostrożnością powinien w zakresie odtworzenia przebiegu zdarzenia, z najwyższą ostrożnością do nich podchodzić (…). Wnoszę o uniewinnienie oskarżonego od całości zarzutów – zakończył mecenas Marcin Harasimowicz.
Tomasz P. po wypadku pojechał do szpitala i na kolanach błagał ojca zmarłego Kuby o wybaczenie, jednak winnym zarzucanych mu czynów się nie czuje, a prośba o przebaczenie nie była przyznaniem się do winy. Swoją przemowę rozpoczął od prośby do oskarżyciela posiłkowego. Tomasz P. stwierdził, że w lasku Złotoryjskim spędził z uczniami kilkaset godzin i prowadził tam atletykę terenową.
- Proszę o przekazanie rodzinie wyrazów współczucia dla rodziny. Sam mam trójkę dzieci i wiem, że dziecko powinno wrócić po lekcjach do domu. Tego, co się stało, to dla mnie zawodowa tragedia i już nic tego nie zmieni. To jest fakt w moim życiu. Od 5 lat nie jestem nauczycielem, jestem w stanie zawieszenia. Chciałbym, żeby już minął. Ponoszę odpowiedzialność, za to, co się stało, ale nie czuję się winny zarzutów stawianych przez prokuraturę – zaznaczył Tomasz P., wnosząc o uniewinnienie od wszystkich zarzutów.
Na Tomaszu P. ciążą zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci 13-letniego Kuby, spowodowanie obrażeń ciała u innego chłopca oraz narażenie uczniów uczestniczących w terenowych zajęciach wychowania fizycznego na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Do tragicznych zdarzeń doszło we wrześniu 2018 roku. Proces mężczyzny, który w listopadzie 2021 roku został uniewinniony, po wniesieniu apelacji ruszył ponownie w maju 2022 roku. Wyrok w tej sprawie sąd ogłosi 19 września.