Liturgia wielkonoceńska zrodziła wiele praktyk ludowych. Z ogniska przed kościołem zabierano do domu nadpalone gałązki tarniny, wierząc, że zawierają one moc poświęconego ognia. Te kłujące patyki mieszkańcy wsi wtykali za obraz Zbawiciela, aby przypominały o Jego męce, w kąty chaty, aby chroniły przed ogniem i piorunami, a także w pola uprawne, aby zabezpieczały zbiory przed gradobiciem. Według powszechnego przekonania tarnina była skutecznym sposobem na zwalczanie gryzoni niszczących zboże, dlatego zostawiano ją w narożnikach stodoły.
W Wielką Sobotę, wierzono, że woda pobłogosławiona przez księdza podczas nabożeństwa w kościele, posiadała niezwykłe właściwości. Ludzie zabierali ją do domu, gdzie pili ją jako ochronę przed dolegliwościami żołądka, gardła i głowy. Część wody wlewano do studni, aby chronić ją przed zanieczyszczeniem i robakami, a inną część wlewano w rogi chałupy, aby chronić ją przed uderzeniami piorunów. Ta poświęcona woda była używana przez cały rok do różnych celów, takich jak kropienie bydła wyganianego na pastwiska, ziaren siewnych i pól uprawnych.
W dawnych czasach, podobnie jak dziś, pokarmy były również święcone, ale ceremonia wyglądała inaczej niż obecnie. Ksiądz objeżdżał wtedy dwory szlacheckie, domy mieszczańskie i chaty bogatszych chłopów, by poświęcić przygotowane na święta wielkanocne jedzenie. Jednak objazd ten był źródłem wielu sporów i nieporozumień. Ludzie kłócili się, kto powinien być odwiedzony pierwszy, kiedy to nastąpi i jak długo ksiądz będzie tam przebywał. Poza tym, każdy chciał poczęstunku dla duchownego, a nie tylko specjalności świąteczne. Zdarzało się, że na koniec objazdu ksiądz był dobrze pijany i nie był w stanie odprawić liturgii wieczorem. Jan Stanisław Bystroń w swojej książce "Dzieje obyczajów w dawnej Polsce" opisuje tę sytuację w następujący sposób: "Proboszczowie w dniu tym po złożeniu Chrystusa Pana w grobie, zamiast poświęcić ogień i wodę, słuchać spowiedzi itp., wszystko opuściwszy, biegają po domach i często ledwie zdążają na jutrznię, a niekiedy niezdolni są nawet do odprawiania mszy świętej, ze zgorszeniem ludu i zniewagą stanu duchownego." Dlatego też, zalecono wiernym, że nie jest konieczne, aby wszystkie pokarmy były poświęcone, wystarczyłoby poświęcenie kilku, np. chleba, który można było przynieść do drzwi kościoła i tam poświęcić. W XVIII wieku zdecydowano o błogosławieniu pokarmów w kościołach, ale do dziś są one również święcone poza kościołem. Poświęcone jedzenie nazywa się "święconką" lub "święconym", podobnie jak uroczyste śniadanie wielkanocne.
Z biegiem lat ilość poświęconego jedzenia noszonego do ofiarowania zmniejszała się. W dawnych czasach uważano, że podczas ważnych uroczystości, takich jak Wielkanoc, nie wypada jeść niczego, co nie zostało wcześniej omodlone i skropione wodą święconą. Dlatego wszystko, co przygotowywano do spożycia podczas świąt, było poświęcane, a wszyscy domownicy musieli najeść się święconką, co skutkowało ciężarem koszy pełnych jedzenia oraz bogactwem na stołach. W magnackich i szlacheckich dworach, kropienie pokarmów gromadziło wokół stołu całą rodzinę, a pleban skrapiał wodą święconą wszystkie smakołyki. Następnie, święcono jedzenie chłopów, którzy zbierali się przed dworem. Mieszkańcy wsi również święcili swoje jedzenie u bogatego gospodarza, który miał dużą izbę, lub w wyznaczonych miejscach, najczęściej pod krzyżami lub kapliczkami. Kiedy ksiądz odwiedzał chłopski dom, gospodyni dekorowała wnętrze izby, nakrywała stół obrusem, kładła na nim krzyżyk, baranka i swoje pokarmy. Sąsiadki przynosiły swoje kosze, misy, dzieże i kładły na ławach ustawionych po bokach stołu. W XX wieku święconka już mieściła się w koszyku. Chociaż zawartość koszyka mogła się nieco różnić w zależności od regionu Polski, to zawsze zawierała chleb, jajka, baranka, wędliny, chrzan, sól, a czasem też masło, babkę lub paskę, ser i butelkę octu. Każdy z tych produktów miał symboliczne znaczenie. Chleb symbolizował ciało Chrystusa i miał zapewniać pomyślność i dobrobyt. Jajko było symbolem wiecznie odradzającego się życia i ochroną przed złymi mocami, chrzan - siłą fizyczną i znakiem pokonania goryczy męki Zbawiciela. Wędlina zapewniała zdrowie i dostatek, sól miała moc odstraszać wszelkie zło, a umieszczona w święconce chroniła przed zepsuciem.
Święconka była związana z różnymi wierzeniami. Po uroczystości poświęcenia jedzenia należało szybko wrócić do domu i omijać boczne drogi, aby nie błądzić przez cały rok. Szybki powrót zapewniał również dziewczętom szybkie wyjście za mąż. Koszyk z jedzeniem ze święcenia należało obejść trzy razy dookoła chałupę. W ten sposób wytyczano bezpieczny krąg i zapewniano sobie powodzenie.