Bartłomiej Rodak
Foto: WO(lca.pl)

W związku z tym, że byliśmy kolegami redakcyjnymi, pozwolisz, że będę zwracać się do Ciebie po imieniu. Plotki o tym, że zamierzasz kandydować na urząd prezydenta Legnicy, krążyły już od jesieni ubiegłego roku, jednak nie potwierdzałeś ich. To niełatwy kawałek chleba. Widziałeś to z dwóch stron, jako dziennikarz i jako kandydat do rady miejskiej. Co Cię przekonało do kandydowania i dlaczego dopiero teraz ujawniłeś, podjąłeś decyzję?

– Rzeczywiście, uprawianie zawodu dziennikarskiego daje podstawę i wiedzę także w zakresie samorządu. Obserwacja lokalnych polityków i polityki jest elementem tej pracy, więc wiem, w co się pakuję. Dlaczego nie od razu się zdecydowałem? Ponieważ jak zawsze przy podejmowaniu poważnych decyzji, trzeba przeanalizować wszystkie za i przeciw. Zastanowić nad krokiem, jaki chce się wykonać. Ostatecznie przekonali mnie do tego ludzie. Zarówno bliżsi i dalsi znajomi, mówili jednym głosem, że to świetny pomysł i warto podjąć tę rękawicę, że mam duże szanse. A ja, to wynika z mojego charakteru, miewam problemy z wiarą we własne siły. Dlatego opinie innych biorę sobie do serca.

„Naszym kandydatem na prezydenta jest oczywiście Tadeusz Krzakowski. Koniec i kropka. Nie ma lepszego kandydata na to stanowisko - mówił tuż przed konwencją wyborczą, rzecznik SLD i wyborcza jedynka w okręgu nr 1 Bartłomiej Rodak”. To cytat z kampanii wyborczej z 2014 roku. Kiedyś Tadeusz Krzakowski absolutnie tak, dzisiaj absolutnie nie?

– Podobnie jak dziś, także w tamtym czasie, w 2014 roku, nie byłem zwolennikiem rządów obecnego prezydenta i tutaj się kompletnie nic nie zmieniło. Przebywałem w strukturze partyjnej, która rządzi się swoimi prawami. Teraz jestem od tego uwolniony. Mimo że wewnętrznie w tamtym czasie był duży opór w kwestii poparcia Tadeusza Krzakowskiego, decyzja zarządu SLD była inna. Jako rzecznik prasowy Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Legnicy miałem obowiązek przekazywać stanowisko partii, co też uczyniłem, mimo że się z tym nie zgadzałem.

Próbowałeś w 2014 roku i mimo dobrego wyniku nie dostałeś się do rady miejskiej. Teraz kolejna próba, chcesz iść o wiele wyżej.

Nie mam parcia na szkło, choć tak się może wielu wydawać. Zależy mi na tym mieście i nie godzę się z tym, jak dziś wygląda. Nie sposób pominąć tego, o czym wszyscy mówią. Bolączki tego miasta? Przede wszystkim fatalny stan dróg, ale też wszechogarniający bałagan, śmieci dosłownie walają się po ulicach. To mi zwyczajnie przeszkadza i mówię o tym od lat. Jeśli miałbym użyć przenośni, mam nadzieję, że wyborcy wiosną przyszłego roku posprzątają to miasto, bo mają do tego prawo i możliwość.

Jak to rozumieć? Jak mają to rozumieć Twoi wyborcy?

– Ludzie bardziej potrzebują bardziej chleba niż igrzysk. Może to wyświechtany slogan, ale taka jest prawda w przypadku Legnicy. Najpierw się trzeba skupić na najważniejszych potrzebach. Jeżeli one nie są zaspokajane, to te kolejne powinny poczekać i zejść na dalszy plan. Nie ukrywam, że nie podoba mi się funkcjonowanie wielu miejskich instytucji, a wynika to ze sposobu zarządzania tym miastem. Jest archaiczny, nie uwzględnia bieżących potrzeb ludzi, których trzeba słuchać.

To, co mówisz, to nie jest dobrą laurką dla obecnego prezydenta.

– Bo nie jest dobrze. Odstajemy i to bardzo od podobnych, a nawet mniejszych miast. Na Dolnym Śląsku jesteśmy w ogonie. Podobne wielkością do Legnicy są Wałbrzych i Jelenia Góra: zadbane, czyste. Legnica zasługuje na więcej. Ma potencjał, który nie jest wykorzystany.

Legniczanie mają uwierzyć w Twoje intencje, chęć zmieniania Legnicy i w to, że jesteś niezależnym kandydatem, niezależnym od nikogo?

– Tak, tak dokładnie jest. Wprawdzie jestem reprezentantem Bezpartyjnych Samorządowców, ale sens istnienia tego ugrupowania polega na tym, że samorządowcy sami rządzą, nie mają żadnej centrali ani zwierzchnika partyjnego. Mają możliwości do zarządzania swoimi miastami, gminami, w sposób autorski. Są oczywiście projekty takie, które wykorzystuje wielu samorządowców skupionych w BS, bo jeżeli coś się sprawdza, to dlaczego z tego nie korzystać. Przykładem jest bezpłatna komunikacja. I Legnicę na to stać.

Do wyborów samorządowych jeszcze ponad rok. Ogłosiłeś swoją kandydaturę jako pierwszy, więc należy się spodziewać spotkań, rozmów z ludźmi.

Oczywiście. Będę się spotykał z ludźmi, przekonywał ich do swoich racji. Kampania realnych barw i kształtów nabierze dopiero po jesiennych wyborach parlamentarnych. Wiele istotnych dla samorządów decyzji zapadnie dopiero po nich.

Dziękuję Ci za rozmowę.