- Czy pan prezydent pokusił się o opinię szpitala i policji w sprawie likwidacji? Ja tak. Oni swoją pracę wykonają, ale patrol, który musi dostarczyć liczbę delikwentów na SOR wyłączy go na kilka godzin. Ilość nietrzeźwych, który trafiają do SOR-u wyniosła w ostatnim czasie ponad 580 osób miesięcznie – dodał Jarosław Rabczenko, radny Koalicji Obywatelskiej.
Radni dopytywali, czy nie ma możliwości zewnętrznego dofinansowania funkcjonowania izby wytrzeźwień.
- Wszystkie kwestie były analizowane pod wieloma aspektami, jeśli chodzi o funkcjonowanie izby. Zdecydowaliśmy się złożyć wniosek o likwidację. Nie ma możliwości finansowania zewnętrznego, gdyby taka była, dawno byśmy się o środki ubiegali – odpowiedział prezydent Tadeusz Krzakowski i podał przykład Jeleniej Góry i Wałbrzycha, miast, w których od lat izby nie funkcjonują
Pieniądze które na izbę Ratusz chciał przeznaczyć na działalność powstającego domu samotnej matki z dzieckiem, by mogli znaleźć bezpieczne schronienie. Prezydent argumentował, że miasto współfinansuje dodatkowe patrole policji w mieście, a poziom bezpieczeństwa podniesie się, kiedy szeregi policji zasili więcej osób. Na chwilę obecną w legnickiej policji jest około 40 wakatów.
Realnym problemem jest obsada kadrowa w placówce. Chodzi głównie o zabezpieczenie opieki medycznej. W obsadzie obowiązkowo musi być lekarz lub felczer. Koszt godziny jego pracy to kwota 100 zł za godzinę, co daje około 2,4 tys. zł za dobę i 800 tys. zł rocznie przy rocznym budżecie izby, wynoszącym około 2,5 mln zł, w tym koszty, jakie ponosi miasto to kwota 1 mln 862 tys. zł.
Jak powiedziała Marzena Danielewicz, dyrektor izby wytrzeźwień, średnio dziennie placówka przyjmuje 6 osób. Jest to uzależnione od pory roku i dnia tygodnia.
W efekcie większością głosów projekt został odrzucony. Obecnie budynek izby wytrzeźwień na wniosek władz miasta pozostaje w gestii wojewody, mieszka w nim 20 uchodźców wojennych z Ukrainy.