- Do wszczęcia postępowania skłoniło nas bezpośrednio to, że mieszkańcy wielokrotnie alarmowali służby. Akta sprawy przesłaliśmy na policję celem ustalenia, w jaki sposób kończyły się interwencje mieszkańców związane ze zgłoszeniami zdarzeń z udziałem dzikiej zwierzyny, w szczególności dzików. Jakie służby są odpowiedzialne za ochronę mieszkańców i ich mienia przed zagrożeniem powodowanym przez zwierzęta. Ponadto zleciliśmy przesłuchanie w charakterze świadków odpowiedzialne osoby celem ustalenia, jakie czynności zostały podjęte, jakie wdrożono procedury związane z obecnością dzikich zwierząt na terenie miasta, jakie podjęto działania organizacyjno-administracyjne, interwencyjne, prewencyjne i edukacyjno-informacyjne – wylicza Radosław Wrębiak.
To nie wszystko. Prokuratura ustali też, czy były w Legnicy prowadzone kontrole Najwyższej Izby Kontroli w zakresie prawidłowości działań gminy celem zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom przed dziką zwierzyną.
Kilkakrotnie informowaliśmy o tym, z jakimi problemami borykają się mieszkańcy ulic Słubickiej, Bydgoskiej i Poznańskiej, którzy twierdzą, że od dwóch lat monitują o pomoc w pozbyciu się niebezpiecznego sąsiedztwa dzików mieszkających na opuszczonej z posesji. Są tak zdeterminowani, że sami postanowili złapać zwierzęta. Dziki były widywane w różnych częściach miasta.
Najbardziej drastyczny incydent miał miejsce 2 września wieczorem. Dzik zaatakował sześcioletniego chłopca na jednej z posesji. Obrażenia jakie odniósł chłopiec, zagrażały jego życiu. Tylko szybka interwencja lekarzy z Legnicy i Wrocławia zapobiegła nieszczęściu.