- To trwa już około dwóch lat. Zgłaszaliśmy to wiele razy. Nie doczekaliśmy się do dziś żadnej reakcji. Była policja, powiedzieli, że oni nic z tym nie mogą zrobić, palcem pokazywaliśmy im szopę, w której dziki śpią. Usłyszeliśmy, że mamy je omijać z daleka. Wieczorem zwyczajnie zamykamy się w domach, bo nikt z nas nie chce spotkać się z nimi oko w oko – mówi mieszkaniec ulicy Głogowskiej.
- Mam małe dziecko. Boję się wypuścić na ogród. Żadne ogrodzenie nie jest dla dzików przeszkodą. Kiedyś sforsowały je i przeorały dosłownie cały ogród. Mieszkają obok mnie, są moimi sąsiadami, mieszkają obok mnie, zresztą nie tylko moimi, także inni sąsiedzi zgłaszali wielokrotnie problem. Nikt nie reaguje. Dzik zaatakował i co mam teraz zrobić? Zamknąć dziecko w domu? Straciliśmy już nadzieję, że ktoś zareaguje na nasze zgłoszenia. Jedno jest pewne, ja na pewno się nie wyprowadzę – oświadcza stanowczo mieszkaniec.
Dodajmy, że w pobliżu znajduje się Centrum Opiekuńczo-Wychowawcze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety, czyli potocznie mówiąc dom dziecka i jego mieszkańcy potwierdzają, że widzieli dziki ostatnio w niedzielę wieczorem i tak jest każdego wieczora.
Przed publikacją artykułu skontaktowali się z naszą redakcją pracownicy centrum zarządzania kryzysowego, któremu sprawę zasygnalizowaliśmy. Na miejsce zostanie skierowany łowczy, zwierzęta zostaną zneutralizowane i wywiezione.