My, legniczanie nie chcemy, by nasze miasto pojawiało się w dolnośląskich i ogólnopolskich mediach jedynie za sprawą kolejnych skandali i zaniedbań, jak te w przypadku palmiarni czy rosnącej przestępczości, o których to sprawach jest głośno. Chcemy być dumni z naszego miasta, o którym mówi się nie przez pryzmat skandali, ale często wydarzeń kulturalnych promujących Legnicę nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami. Pan tymczasem kultury nie rozumie, nie czuje i prawdopodobnie jej po prostu nie lubi. Dlatego pan kulturę dobija. To jednak zawsze się źle kończy, nie tylko dla kultury ale przede wszystkim dla walczących z nią. Wyrażamy też nadzieję, że ten gwóźdź zmusi pana do refleksji nad rolą i znaczeniem kultury, oraz nad miastem, które my jego mieszkańcy kochamy i cenimy, a pan swoimi niezrozumiałymi decyzjami po prostu niszczy je. Miasto bowiem to nie tylko betonowym placem, donice i fontanny – napisali do prezydenta legniczanie, widzowie Teatru Modrzejewskiej.
- Prezydent zabija legnicką kulturę, chociażby dlatego, że w ogóle się nie interesuje działaniem tej kultury. Nie wspomaga jej, nie promuje jej. Pieniądze, które obiecywał dawać, daje, ale nigdy nie zostały zwaloryzowane i nigdy nie zostały przeistoczone w jakiś konkretny sposób, na przykład te nieszczęsne schody wejściowe do teatru, które mogły być już dawno zrobione, a nie zostały w przypadku kiedy remontował Rynek, był to stosowny moment żeby to zrobić. Nie chciał po prostu, a wydaje mi się, że po prostu pan prezydent tak jak piszemy, nie bardzo lubi kulturę, to mu nie zależy na tym – wyjaśnia Henryk Szydłowski, widz, legniczanin, miłośnik Teatru Modrzejewskiej.
Gwóźdź nie trafił do rąk prezydenta. Protestujący skierowani zostali do biura podawczego, gdzie zostawili przesyłkę dla Tadeusza Krzakowskiego.