- Nie chciałem jej nic zrobić. Ja po prostu nie chciałem z nią być. Przyleciała do mnie z nożem i stał się wypadek. Nie miałem jej zamiaru krzywdzić. Po prostu nie chciałem z nią być. Tak mi dała popalić w ciągu 1,5 miesiąca, że zrezygnowałem z tego związku – argumentował swoje postępowanie oskarżony.
Materiał dowodowy zebrany przez śledczych pozwolił na postawienie Henrykowi W. zarzutu ciężkiego pobicia żony skutkującego śmiercią kobiety. Mężczyzna dopuścił się tego czynu, działając w ramach wielokrotnej recydywy. Grozi mu nawet dożywocie.
Jednym z wielu dowodów zgromadzonych przez prokuratora są zeznania Tomasza B., który przez pewien okres był współwięźniem oskarżonego. Zeznania Tomasza B. uznają za niewiarygodne pozostali współosadzeni z tego okresu, którzy, co ciekawe niechętnie odpowiadali na pytania sądu i prokuratury, twierdząc, że sprawę znają jedynie z mediów. Tomasza B. uważają za kłamcę i złodzieja. Sęk w tym, że podczas zeznań, jak twierdzi córka nieżyjącej kobiety, ujawnił wiele faktów, które znane były tylko najbliższym.
W środę 29 czerwca na wniosek obrony przesłuchany miał zostać ostatni świadek, który przebywał w areszcie z Henrykiem W. i Tomaszem B. niestety, po raz kolejny świadek obrony nie stawił się w sądzie, a policji nie udało się ustalić miejsca jego pobytu. Dodajmy, że pierwszy raz mężczyzna wzywany był w kwietniu. Obrończynie Henryka W. wniosły o nakreślenie krótkiego terminu i zadeklarowały się, że ustalą miejsce pobytu mężczyzny. Sad przychylił się do wniosku obrony i postanowił przerwać rozprawę, dając czas na ustalenie miejsca pobytu świadka.
Henryk W. od ponad roku przebywa w areszcie tymczasowym, jak twierdzi, niesłusznie. Żonę, która zginęła z jego ręki, oskarża o to, że zaatakowała go nożem. Jego wersję potwierdza Paweł P. współoskarżony, który odpowiada z wolnej stopy.
- Od roku przebywam w areszcie na podstawie pomówień narkomana, recydywisty po trepanacji czaszki ze stwierdzoną schizofrenią dwubiegunową, który chciał się ratować i nawymyślał jakichś bzdur, żeby ugrać dla siebie lepszą sytuację. Wysoki sądzie, to jest nienormalne. Zeznania były wielokrotnie przerabiane od początku śledztwa, co wielokrotnie zgłaszałem do prezesa sądu okręgowego, ministerstwa sprawiedliwości, pewnie jest to w aktach, albo zostało wyrzucone. Wielokrotnie byłem okłamywani przez prokuratora, który nie miał prawa zaglądać do tych akt – grzmiał Henryk W., zarzucając, że wiele dokumentów zniknęło w legnickiej prokuraturze.
- Sąd odrzucił wniosek mężczyzny i przedłuży mu areszt do 27 września. -Sąd nie uwzględni na tę chwilę wniosku aresztowanego. Aktualne zostają wszystkie przesłanki, które obowiązywały dotychczas. Na obecnym etapie postępowania dowodowego, zgromadzone dotychczas dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżonego zarzucanego mu głównego przestępstwa w sprawie. Mając na względzie prawdopodobieństwo surowej realnie grożącej kary i pozostałe wskazane okoliczności, obawa matactwa procesowego jest realna – argumentował krótko sędzia Kazimierz Leżak.
Po wznowieniu rozprawy, jeśli świadek stawi się w sądzie, zostanie przesłuchany, po czym sąd wysłucha mów końcowych oskarżenia i obrony oraz wyda wyrok w tej sprawie.