Krystyna Barcik twierdzi, że nie zna prywatnie osób związanych ze zwycięską firmą i nie była w komisji przetargowej. Sam przetarg przeprowadzony został zgodnie z literą prawa, co poświadczyły przeprowadzone kontrole. Nie znaleziono żadnych uchybień.
Okazało się jednak, że prokurator uznał, iż Krystyna Barcik zaprzeczając znajomości z przedstawicielami firmy, złożyła fałszywe zeznania. Dowodami na prywatną formę znajomości mają być między innymi smsy świąteczne, które dostała od partnerki jednego z przedstawicieli zwycięskiej firmy oraz wyjazd do Stanów Zjednoczonych w tym samym czasie. Zdanie prokuratury podzielił sąd.
- Sąd twierdzi, że jest to znajomość prywatna, ponieważ jedna z partnerek przedstawiciela zwycięskiej firmy przysłała mi dwa smsy na święta. Otrzymuję dziesiątki takich smsów, czasem nie wiem od kogo i wysyłam do wielu osób, to nie oznacza żadnej prywatnej znajomości. Sąd stwierdził także, że lot tym samym samolotem był wspólnym wyjazdem. Poleciałam tam na spotkanie ze znajomymi z Kanady, u których gościłam rok wcześniej i umówiliśmy się na spotkanie w Stanach. Opłaciłam swój wyjazd, co zostało sprawdzone. Owszem, ponieważ znałam język angielski dość słabo, poprosiłam ich o to, by w razie jakichś problemów na lotnisku pomogli mi i przyznaję, było mi raźniej. Lecieli na sympozjum, moja podróż była prywatna. Nie spotykam się z nimi prywatnie i nigdy nie spotykałam – wyjaśnia Krystyna Barcik.
Krystyna Barcik usłyszała najniższy wymiar kary. Została skazana na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Wyrok jest nieprawomocny.
-Poprosiliśmy o pisemne uzasadnienie wyroku i odwołamy się od niego – mówi Krystyna Barcik, dodając jednocześnie, że jeśli sąd wyższej instancji uzna jej winę, złoży mandat radnej.