– Strona rosyjska stwierdziła, że nie może ustalić pochodzenia Mikołaja Jerofiejewa. Zrobili wywiad środowiskowy, z którego wynika, że jego rodzice już nie żyją i nie znaleźli żadnych dokumentów potwierdzających jego tożsamość – mówi Onetowi mec. Dominik Góra, pełnomocnik Mikołaja Jerofiejewa.
– Sytuacja jest o tyle dziwna, że z ramienia Armii Czerwonej Mikołaj Jerofiejew był delegowany do pracy jako osoba cywilna i posiadał dokumenty wskazujące na przydział do Polski, do jednostki pod Bolesławcem. Strona rosyjska twierdzi, że kopii tych dokumentów nigdzie jednak nie ma. Według procedury rosyjskiej to już koniec poszukiwań – dodaje.
Brak potwierdzenia tożsamości oznacza, że nie można zalegalizować jego pobytu w Polsce ze względu na aspekty humanitarne.
– Próbujemy teraz dokonać legalizacji na tzw. pobyt tolerowany, który nie wymaga posiadania dowodu tożsamości – tłumaczy mec. Dominik Góra.
Jednocześnie pełnomocnik Jerofiejewa złożył na ręce wojewody dolnośląskiego wniosek do prezydenta Andrzeja Dudy o przyznanie mężczyźnie polskiego obywatelstwa. Sprawa jest w toku, trwa oczekiwanie na decyzję.
– Pozytywna decyzja pana prezydenta rozwiązałaby wszystkie problemy Mikołaja Jerofiejewa, który przebywa w Polsce od 32 lat. Mój klient zdecydowanie lepiej mówi po polsku niż po rosyjsku i bardziej utożsamia się z polską niż ze swoją macierzystą kulturą – podkreśla w rozmowie z dziennikarzem Onetu mec. Dominik Góra.
Przypomnijmy, na początku maja prokuratura przedstawiła Janowi i Alicji Ś., właścicielom fermy, zarzuty handlu ludźmi. Grozi za to kara nie krótsza niż trzy lata pozbawienia wolności. Akt oskarżenia trafił do sądu. Pierwsza rozprawa ma się odbyć 17 września w Sądzie Rejonowym w Legnicy.