Jesienią ubiegłego roku w kilku miejscach miasta ustawione zostały odłownie. Są to klatki do których zwabiony dzik wejdzie, ale już nie wyjdzie. Odławianiem zajmuje się specjalistyczna firma. Złapane zwierzęta ze względów sanitarnych nie mogą być z powrotem wypuszczane w dowolnym miejscu. Dlatego przewożone są do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt. W tym roku koszty związane z odławianiem dzików wyniosły ok. 80 tys. zł.
Problem z dziką zwierzyną, która pojawia się w miastach znany jest od dawna. W ostatnim czasie to zjawisko się jednak nasiliło. Zwierzęta mają tu dużo jedzenia, którego czasami brakuje im w naturalnym środowisku.
- W Legnicy dziki najpierw przywędrowały na obrzeża. Potem coraz śmielej zapuszczały się w głąb miasta. Jeden z dzików w centrum tak się przyzwyczaił do mieszkańców, że jadł im ręki. Prosimy, aby nie dokarmiać dzikich zwierząt i nie podchodzić do nich, bo może to być niebezpieczne – apeluje Sławomir Masojć.
Ważne jest, jeśli już napotkamy na naszej drodze dzika, aby zachować spokój. Nie należy krzyczeć ani próbować odganiać czy dotykać dzika. Najlepiej po prostu, radzą specjaliści, się wycofać. Jeśli jednak dzik zacznie biec w naszą stronę, to najlepiej po prostu zejść mu z drogi. Ważące czasem nawet 300 kg dorosłe dziki nie są zbyt zwrotne. Potrzebują dużo czasu, by wyhamować i zmienić kierunek, dlatego spokój i odejście jest najlepszym ratunkiem.