Sytuacja zmieniła się diametralnie w 1997 r., kiedy Mikołaj trafił na kurzą fermę Jana i Alicji Ś. w Lisowicach koło Legnicy. Wtedy zaczęła się gehenna Rosjanina, która trwała ponad 23 lata. W tym czasie małżeństwo spod Legnicy traktowało go jak niewolnika. Mężczyzna był zmuszany do pracy, ale nie otrzymywał za nią wynagrodzenia.
– To jest niewolnictwo, bo za każdą wykonaną pracę należy się wynagrodzenie. Poza tym miejsce, w którym pan Mikołaj spał, nie licuje z człowieczeństwem powiedziała Onetowi mec. Dominik Góra, pełnomocnik Mikołaja Jerofiejewa.
Rosjanin bał się uciec, bo nie znał nikogo, a ludzie, u których pracował, zabrali mu dokumenty. Gdyby nie inni pracownicy fermy, którzy także mieli być zastraszani, Jerofiejew przez lata nie miałby się do kogo odezwać. Po 23 latach poniżania i zmuszania do niewolniczej pracy, Jerofiejew zebrał się na odwagę i postanowił w końcu odmienić swój los. Miarka przebrała się, gdy Mikołaj po raz kolejny został zwyzywany i uderzony w twarz przez Jana Ś. Rosjaninowi w ucieczce pomogła Jolanta Matejko, która pracowała z nim na fermie. Historię Mikołaja kobieta opowiedziała młodemu małżeństwu z okolicy – Ewie i Krzysztofowi Tyszkiewiczom. Prowadzący podobny biznes Tyszkiewiczowie wyciągnęli do Jerofiejewa pomocną dłoń i dali mu schronienie u siebie. To oni na początku sierpnia 2020 r. zaaranżowali jego ucieczkę z fermy Ś. – napisał Tomasz Pajączek z Onet.pl
Jako potencjalny pokrzywdzony w sprawie o handel ludźmi Mikołaj Jerofiejew otrzymał od straży granicznej możliwość legalnego pobytu w Polsce przez trzy miesiące. Na tej samej podstawie pełnomocnik Rosjanina złożył do wojewody dolnośląskiego wniosek o legalizację jego pobytu. Sprawa jest w toku. Po ucieczce Tyszkiewiczowie otoczyli Jerofiejewa opieką. Nakarmili. Znaleźli adwokata. Wzięli mu też psa ze schroniska, by nie czuł się samotny. Dzięki nim zaczął odzyskiwać wiarę w ludzi. Od tego czasu tylko raz zabrał głos publicznie, gdy we wrześniu zeszłego roku wystąpił w reportażu „Interwencji” w Polsat News.
60-letni Rosjanin nie chce już wracać do tego, co było. Chce zapomnieć o traumie i żyć od nowa. Za pośrednictwem swojego adwokata prosi, by uszanować jego decyzję. Mimo krzywd, jakich Jerofiejew doznał w Polsce, chciałby tu zostać.
Na początku maja prokuratura przedstawiła małżeństwu Ś. zarzuty handlu ludźmi.
Wobec podejrzanych zastosowano środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego, dozoru policji, zakazu opuszczania kraju z zakazem wydawania paszportu, zakazu kontaktowania się osobistego, telefonicznego bądź innego z pokrzywdzonym oraz zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego na odległość mniejszą niż 100 metrów.
Zabezpieczono też część mienia jednego z podejrzanych na kwotę 200 tys. złotych, by zabezpieczyć środki na ewentualne zadośćuczynienie za doznaną krzywdę na rzecz pokrzywdzonego.
Jak twierdzi Onet dodatkowo, na drodze cywilnej, kancelaria reprezentująca Rosjanina, wystąpi z wnioskiem o wypłacenie przez państwo Ś. należnej mu pensji za 23 lata.
U jednej z podejrzanych osób śledczy zabezpieczyli już 200 tys. zł na poczet przyszłego zadośćuczynienia na rzecz Jerofiejewa.