- W momencie, kiedy prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowy areszt, pokrzywdzona znajdowała się w szpitalu. 5 kwietnia kobieta zmarła więc stan faktyczny na chwilę obecną się zmienił, ponieważ doszło do najpoważniejszego w skutkach czynu, czyli śmierci kobiety. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok zgodnie z jej ustaleniami prokurator będzie podejmował decyzje co do zmiany zarzutów -wyjaśnia Lidia Tkaczyszyn.
Elżbieta i Henryk W. byli od kilku lat małżeństwem. Jesienią 2020 roku mężczyzna opuścił zakład karny, w którym odbywał wyrok za ciężkie uszkodzenie ciała. Pod koniec marca kobieta wyprowadziła się od męża. O tym, jak burzliwe było pożycie małżeńskie, opowiedziała portalowi lca.pl córka zmarłej kobiety.
- W dniu zdarzenia przyszła do niego do mieszkania. Na klatce schodowej mężczyzna zadał jej cios pięścią w głowę. Kobieta przewróciła się i straciła przytomność. Obecny przy zdarzeniu świadek wezwał karetkę pogotowia, kobieta z ciężkimi obrażeniami głowy trafiła do szpitala. Po dwóch dniach zmarła – mówi Lidia Tkaczyszyn.
- Mężczyzna częściowo przyznał się do winy. Wyjaśnił okoliczności zdarzenia. Ze względu na dobro śledztwa ujawnić jego wersji, ponieważ wymaga ona sprawdzenia obiektywnymi dowodami – dodaje rzeczniczka prokuratury.
Przypomnijmy. Kobieta z obrażeniami głowy, które w efekcie doprowadziły do jej śmierci, trafiła do szpitala w sobotę 3 kwietnia. Zmarła w poniedziałek 5 kwietnia. Z relacji córki wynika, że Henryk W. twierdzi, iż jego żona rzuciła się na niego z nożem, a on się bronił. Kluczowe mogą być między innymi zeznania świadka zdarzenia, znajomego obojga małżonków, który był obecny w trakcie zdarzeń i wezwał karetkę pogotowia do nieprzytomnej kobiety.