- Zarzut aktu oskarżenia obejmuje lata 2017 i 2018, kiedy funkcjonowanie składowiska odpadów z powodu zanieczyszczenia powietrza wskutek częstego jego podpalania, stało się uciążliwe dla sąsiadujących z nim firm oraz okolicznych mieszkańców. Podmioty te złożyły zawiadomienie o przestępstwie. Odrębne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył też w tej sprawie Dolnośląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska wskazując między innymi na przetwarzanie odpadów w tej spółce w takich warunkach i w taki sposób, że mogło to zagrozić życiu i zdrowiu człowieka lub spowodować istotne obniżenie jakości powietrza lub powierzchni ziemi poprzez termiczne przetwarzanie odpadów poza spalarnią.
Z ustaleń śledztwa wynika że, spółka oskarżonych uzyskała pozwolenie na zbieranie i przetwarzanie odpadów komunalnych innych niż niebezpieczne i odpadów niebezpiecznych. W tym celu na terenie przy ul. Dobrzejowskiej miała zostać wybudowana hala przeróbcza, w której miała mieścić się produkcja bloczków betonowych, magazyn odpadów z przeładunkiem, załadunkiem, sortowaniem surowców wtórnych (folia, papier, szkło) oraz zbiórka, transport i odzysk odpadów budowlanych i surowców wtórnych. Oskarżeni nie wybudowali ani takiego obiektu, ani niezbędnej do prowadzenia tego rodzaju działalności gospodarczej wewnętrznej instalacji kanalizacyjnej umożliwiającej zbieranie zanieczyszczonych odpadami wód opadowych i roztopowych.
- Wykonali jedynie bez pozwolenia na budowę prowizoryczną instalację do sortowania odpadów. Wykorzystując ją sortowali odpady odzyskując różne surowce, które następnie sprzedawali. Duża część odpadów, której podczas sortowania nie wykorzystano, zalegała w pryzmach na składowisku w warunkach oraz w sposób niezgodny z obowiązującymi w tym zakresie przepisami – dodaje Lidia Tkaczyszyn.
Odpady powinny były trafiać do podmiotów prowadzących spalarnię lub na składowiska odpadów posiadające zezwolenie na ich składowanie. Zamiast tego oskarżeni zaczęli pozbywać się śmieci wzniecając kontrolowane pożary.
- Dowody zgromadzone w śledztwie przemawiają za tym, że podpaleń składowiska dokonywali zatrudnieni w nim pracownicy, których personalnie nie ustalono. Proceder ten odbywał się w dni wolne od pracy lub poza normalnymi godzinami pracy okolicznych zakładów – wyjaśnia rzeczniczka prokuratury.
Spalanie odbywało się wbrew przepisom i powodowało emisję toksycznych substancji, zadymienie i odór, które wyczuwalne i widoczne były w całej okolicy oraz uciążliwe i niebezpieczne dla środowiska.
Biegły z zakresu pożarnictwa ocenił, że przyczyną pożaru w nocy z 17 na18 maja 2017 roku, były tlące się wewnątrz pryzm odpady. Według jego opinii obiekt przy ulicy Dobrzejowskiej nie był prowadzonym zgodnie z przepisami miejscem zorganizowanego deponowania odpadów, selekcji i odzysku materiałów wtórnych, a jedynie nieuporządkowanym wysypiskiem.
- Za funkcjonowanie składowiska odpadów wbrew przepisom ustawy o odpadach, wbrew decyzjom administracyjnym oraz przepisom przeciwpożarowym, odpowiedzialność ponoszą oboje oskarżeni, gdyż taki sposób funkcjonowania składowiska wynikał z ich działań – dodaje Lidia Tkaczyszyn.
W wydanych w sprawie opiniach, opierających się na badaniach próbek gleby pobranych z terenu wysypiska, biegły z zakresu ochrony środowiska stwierdził występowanie na działce przy ul. Dobrzejowskiej znacznych wartości metali ciężkich oraz olbrzymich zawartości dioksyn. Jego zdaniem sposób magazynowania i usuwania odpadów mógł zagrozić i zagraża życiu lub zdrowiu człowieka oraz środowiska.
Zdaniem biegłego z zakresu pożarnictwa sposób spalania odpadów na składowisku skutkował niekontrolowaną emisją do otoczenia dymów zawierających substancje szkodliwe i trujące oraz spowodował realne zagrożenie rozprzestrzeniania się ognia na pozostałe odpady.
Za zarzucane oskarżonym przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Toczą się także postępowania administracyjne w sprawie cofnięcia spółce oskarżonych pozwoleń na prowadzenie tego rodzaju działalności.