- Ranking ma dać prawdziwy obraz pracy naszych oddziałów na trzech płaszczyznach: sprawności, jakości i efektywności finansowej. Oceniamy m.in. szybkość wydawanych decyzji, jakość obsługi klientów i skuteczność w ściąganiu składek – tłumaczy Wojciech Andrusiewicz z biura prasowego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Wyniki rankingu dla legnickiego oddziału są zatrważające. Za pierwszy kwartał został on sklasyfikowany na 20. miejscu w kraju. Po drugim kwartale był już na 27. miejscu, a po trzecim wylądował na przedostatniej 42. lokacie. Rankingu za ostatnie trzy miesiące minionego roku jeszcze nie ma.
W legnickim oddziale od kilku dni trwa kontrola, którą zarządziły władze ZUS.
- To rutynowa kontrola wynikająca z przepisów. Nie ma ona nic wspólnego z niską pozycją legnickiego oddziału w rankingu – zapewniają w warszawskiej centrali narodowego ubezpieczyciela.
Nie za bardzo wierzą w to pracownicy legnickiego ZUS. Są wręcz przekonani, że centrala chce przyjrzeć się temu, co dzieje się w oddziale. Głównie personalnym decyzjom dyrektorki Lidii Jarmułowicz, pod której rządami oddział stał się jednym z najgorszych w kraju.
Jarmułowicz jest bowiem jednym z ważniejszych działaczy dolnośląskich struktur współrządzącego krajem Polskiego Stronnictwa Ludowego i etatowym kandydatem tej partii w kolejnych wyborach. Ubiegała się już o mandat europosła, a ostatnio startowała w wyborach do sejmiku wojewódzkiego. W obu przypadkach bez powodzenia.
Przez rok swoich rządów działaczka PSL przeprowadziła w zakładzie prawdziwe „czystki” personalne. Wymieniła siedmiu naczelników wydziałów, a także swojego zastępcę do spraw technicznych. We wrześniu Jarmułowicz zwolniła swoją poprzedniczkę Elżbietę Kanus ze stanowiska kierowniczki inspektoratu w Lubinie. Szybko ją jednak przywróciła do pracy. Ponoć po interwencji z centrali.