Do katechetki dołączyli inni nauczyciele. Pod koniec ub. roku doszło do tego, że na radzie pedagogicznej wypowiedzieli jej posłuszeństwo, co w polskich szkołach zdarza się niezwykle rzadko. W międzyczasie sprawą zajęli się również radni z komisji rewizyjnej. Uznali, że dyrektorka nieludzko traktuje swoich podopiecznych. Później przegłosowała to rada miejska.
W grudniu ub. roku prezydent Tadeusz Krzakowski odwołał ją ze stanowiska. Ta nie czekała na formalną zgodę z kuratorium, tylko sama się zwolniła. Nadal jednak pracuje w „szesnastce” jako nauczycielka klas 1-3.
Teresa Luty złożyła doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez swoją byłą szefową. Śledczy nie dopatrzyli się jednak w praktykach dyrektorki znamion przestępstwa. Katechetka zaskarżyła decyzję o umorzeniu śledztwa do sądu.
O swoich żądaniach katechetka może zapomnieć. W czwartek sąd podzielił zdanie prokuratury. Jest to decyzja prawomocna i nie można się od niej odwołać.
- Większość świadków zeznała, że nie widziała w szkole mobbingu ani łamania praw pracowniczych. Na zeznania pani Luty należy patrzeć ostrożnie ponieważ są one bardzo jednostronne. Psycholog stwierdził u niej małą odporność na stres i tendencję do przerysowywania faktów – uzasadniał decyzję sędzia Konrad Wytrykowski.
Sąd nie wziął pod uwagę ani uchwały legnickich radnych, ani protokołu z wyników kontroli, jaką w SP 16 przeprowadził Wydział Oświaty w Urzędzie Miejskim. A są one w pewnych momentach porażające. Tylko na ich podstawie można by spokojnie oskarżyć byłą dyrektorkę o poniżanie i upokarzanie swoich podwładnych oraz łamanie praw pracowniczych.
- Nie rozumiem już niczego. W jakim ja państwie żyję? - nie mogła uwierzyć w decyzję sądu Teresa Luty, która zastanawia się już nad założeniem swojej byłej szefowej sprawy cywilnej.