Głosowanie za podwyżką - Foto:

Ze względu na połączenie z przedstawicielami firmy Refunda, która wykonała kalkulację stawek za gospodarowanie odpadami, porządek sesji uległ zmianie i radni zajęli się uchwałą „śmieciową”.

Atmosfera podczas dyskusji była delikatnie mówiąc napięta. Radny Andrzej Lorenc, który na sesję przyszedł z laptopem oklejonym memem dotyczącym podwyżki, zapytał Macieja Kupaja, czy wzorem prezydenta Krzakowskiego będzie serwował radnym „wrzutki”, którym tak był przeciwny. Odpowiedzi się nie doczekał. Maciej Kupaj podkreślił, że głosy opozycji, to populizm.

Odpowiedzi doczekała się Joanna Śliwińska-Łokaj, która na swoim przykładzie pokazała, jak bardzo dotknie podwyżka drobnych przedsiębiorców. Wiceprzewodnicząca Śliwińska-Łokaj przypomniała prezydentowi, że wcześniej głosował przeciwko podwyżkom.

- Mówimy o populizmie. Było pięć lat populizmu wtedy i nikomu z opozycji nie przeszkadzało, jak przez trzy lata podobno mieszkańcy pokrywali koszty za śmieci generowane przez przedsiębiorców. Jak była kwestia podwyżki o 5 złotych, to było wielkie larum, afera. Nasze nazwiska były odmieniane przez wszystkie przypadki na niesprzyjających portalach, jacy jesteśmy źli, bo chcemy podwyżki o 5 złotych. Dzisiaj 340 procent jest koniecznością i szantaż emocjonalny „jak nie podniesiemy, to śmieci nie zabierzemy” . Walczyliście o dobro mieszkańców, zarówno pan panie prezydencie, jak i pani wiceprezydent, która mówiła, że nie można obciążać tak wysokimi kosztami, że to zlikwiduje przedsiębiorstwa. Mówiło się, że należy je ściągać do Legnicy, żeby Legnica się rozwijała i miała więcej pieniędzy. To na pewno nie przyciągnie przedsiębiorców. To nie jest kwestia 100 złotych — mówiła Joanna Śliwińska-Łokaj.

Radna na swoim przedsiębiorstwie pokazała wyliczenia, mówiąc, że jej firma płaci za wywóz śmieci około 17 tysięcy złotych rocznie. Po podwyżce ta kwota wyniesie 60 tysięcy złotych, co jak twierdzi radna, będzie dla niej „gwoździem do trumny”. Zapytała, czy zamiast robić „wrzutki”, nie warto pochylić się nad tematem wspólnie, zanim podwyżką wejdzie w życie.

-Sytuacja wygląda tak, że od trzech lat do kosztu systemu funkcjonowania przedsiębiorców dopłacali mieszkańcy Legnicy. Teraz pytanie, kto ma płacić do przedsiębiorców, do mnie też, bo jestem przedsiębiorcą – argumentował prezydent Maciej Kupaj, a następnie zwrócił dię do radnej Śliwińskiej-Łokaj.

- Przede wszystkim bardzo proszę, żebyśmy się kierowali jednak interesem miasta, a nie własnej działalności gospodarczej, bo przypomnę, że jesteśmy tu jako reprezentanci mieszkańców i musimy reprezentować interes miasta. Więc przyznam szczerze, jeżeli mieszkańcy przez trzy lata dopłacali do pani działalności gospodarczej, niech pani zobaczy, ile przez 3 lata pani oszczędziła – pytał radną prezydent.

Wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. Kierowane być mogły tylko do Bogusława Grabonia, prezesa LPGK. Niestety nieobecnego na sesji, jak stwierdził prezydent, prezes jest na urlopie i nie można się z nim skontaktować.

- Możecie sobie do niego dzwonić, niektórzy z was go znają prywatnie – zwrócił się do radnych Maciej Kupaj.

- Byłem na urlopie do piątku. Od rana jestem w pracy i zajmuję się swoimi obowiązkami. Nikt się ze mną nie kontaktował, nie wzywał do obecności, nie zapraszał na sesję rady miejskiej. Jeden z wiceprzewodniczących zarzucił mi, że nie przyszedłem, powtarzam, nie zostałem zaproszony ani poinformowany o tym, że moja obecność jest wskazana czy oczekiwana. Poza tym wykonuję swoje obowiązki i obecnie zajęty jestem kontrolą Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska – zaznaczył Bogusław Graboń, prezes LPGK.

Po dość nieprzyjemnej wymianie zdań między radnymi i prezydentem, odbyło się głosowanie. Radni większością głosów podjęli uchwałę. Za głosowali wszyscy radni prezydenccy, przeciw byli pozostali.

Od 1 lipca legniczanie zamiast 26,50 zł za osobę płacić będą 34,90 zł miesięcznie. Przedsiębiorcy, zamiast 52,92 zł płacić będą 180, 59 zł za metr sześcienny.