Zanim oskarżony usłyszał wyrok, sąd wysłuchał zeznań ostatniego świadka, znajomego Tomasza Z., który feralnego wieczoru przebywał z oskarżonym w momencie, kiedy podjechali do nich policjanci. Kacper G. został na miejscu, Tomasz Z. rzucił się do ucieczki. Świadek stwierdził, że zorientował się, iż jest to nieoznakowany radiowóz, ponieważ niejednokrotnie był przez nieumundurowanych policjantów legitymowany. Świadek dodał, że widział uciekającego kolegę i goniącego go mężczyznę na odcinku około kilkunastu metrów, do momentu, kiedy zniknęli „za winklem”. Nie słyszał wydawanych przez policjanta komend „stój policja”. Nie zainteresował się, co się stało i poszedł do domu. Na pytanie sądu, dlaczego nie odbierał wezwań, odparł, że miał problemy i był bezdomny. Został zatrzymany przez policję w domu, znaleziono przy nim marihuanę.

Tomasz Z. po raz kolejny stwierdził, że uciekał, ponieważ nie wiedział, że goni go policjant, podobna sytuacja, że ktoś go goni miała miejsce kilka godzin wcześniej. Nie wiedział, kto go chce napaść i dlaczego. Na pytanie, dlaczego podobnych incydentów nie zgłaszał na policję, stwierdził, że „nie jest taki” i sprawę chciał załatwić polubownie, policjanta nie chciał pociąć, a nóż mu wypadł i on chciał go podnieść i uciekać dalej.

Po wysłuchaniu zeznań świadka, który na żądanie oskarżonego odpowiadał pod przysięgą, sąd wysłuchał mów końcowych. Prokurator zażądał dla Tomasza Z. 5 lat bezwzględnego więzienia oraz 10 tysięcy złotych nawiązki na rzecz poszkodowanego policjanta. Obrońca oskarżonego wniosła o uniewinnienie, argumentując, że Tomasz Z. działał w ramach obrony koniecznej.

Sędzia Katarzyna Sobieska w całości podzieliła zdanie oskarżyciela publicznego i skazała Tomasza Z. na pięć lat więzienia.

- Sąd nie ma wątpliwości co do sprawstwa, co do przebiegu i świadomości działania oskarżonego. Nie mam wątpliwości, że oskarżony wiedział, iż ucieka przed policjantami – powiedziała sędzia Katarzyna Sobieska, sędzia Sądu Rejonowego w Legnicy w uzasadnieniu wyroku.

Sędzia zauważyła, że w zeznaniach pokrzywdzonego było dużo rozbieżności, między innymi nie dał wiary wyjaśnieniom, że oskarżony wzywał policję, machał nożem do tapet i nie atakował policjanta. Katarzyna Sobieska zauważyła, że narzędzie jest bardzo niebezpieczne i nikt z otwartym nożem nie chodzi. Ranny policjant otrzymał kilkadziesiąt ciosów w twarz, szyję i inne części ciała, rany, które zadał mu Tomasz Z., zagrażały jego zdrowiu, a nawet życiu. Sędzia zaznaczyła też, że wyrok, który usłyszał, jest najniższy, jaki mu groził za działanie w ramach wielokrotnej recydywy. Wyrok jest nieprawomocny, a Tomasz Z. pozostanie do kwietnia w areszcie.

Przypomnijmy.

Do ataku na policjanta doszło 1 lutego 2023 roku, podczas interwencji w rejonie ulic Głogowskiej i Prusa. Szarpał policjanta i uderzał go także przy pomocy noża do tapet. Zadał funkcjonariuszowi policji wiele ciosów w twarz, głowę i inne partie ciała, powodując obrażenia w postaci ran ciętych twarzy, szyi, podudzia lewego, palców prawej ręki. Tomasz Z. swoją agresję pokazał kilka dni wcześniej wobec swojej żony, której również nożem groził śmiercią. Wcześniej był agresywny także wobec innych swoich partnerek. Ataku na policjanta dopuścił się w warunkach wielokrotnej recydywy. W 2021 roku opuścił zakład karny, w którym odbywał wyrok 8 lat więzienia za rozbój. Za czynną napaść na funkcjonariusza publicznego w warunkach recydywy grozi mu wyrok 15 lat pozbawienia wolności. Proces w tej sprawie rozpoczął się w maju. Tomasz Z. przyznał się do tego, co się wydarzyło i stwierdził, że nie chciał, żeby doszło to takiej sytuacji. Twierdzi, że nie wiedział, iż jest to interweniujący policjant, a uciekał, bo bał się, że jest atakowany przez nieznaną mu osobę. Mężczyźnie, za czyn, którego dopuścił się w ramach wielokrotnej recydywy, grozi 15 lat pozbawienia wolności.