25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies. Poniżej znajdziesz pełny zakres informacji na ten temat.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowych lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych, w tym na profilowanie i w celach analitycznych przez portal lca.pl.
Administrator danych osobowych
Administratorem danych osobowych jest Przedsiębiorstwo Usług Informatycznych BAJT z siedzibą w Legnicy przy ul. Pomorskiej 56, 59-220 Legnica, wpisane do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej pod numerem NIP 6911626150, REGON 390590290.
Cele przetwarzania danych
- marketing, w tym profilowanie i cele analityczne
- świadczenie usług drogą elektroniczną
- dopasowanie treści stron internetowych do preferencji i zainteresowań
- wykrywanie botów i nadużyć w usługach
- pomiary statystyczne i udoskonalenie usług (cele analityczne)
Podstawy prawne przetwarzania danych
- marketing, w tym profilowanie oraz cele analityczne – zgoda
- świadczenie usług drogą elektroniczną - niezbędność danych do świadczenia usługi
- pozostałe cele - uzasadniony interes administratora danych
Odbiorcy danych
Podmioty przetwarzające dane na zlecenie administratora danych, podmioty uprawnione do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa.
Prawa osoby, której dane dotyczą
Prawo żądania sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych; prawo wycofania zgody na przetwarzanie danych osobowych. Inne prawa osoby, której dane dotyczą.
Informacje dodatkowe
Więcej o zasadach przetwarzania danych w „Polityce prywatności”
Ratownicy medyczni zostali wezwani do dziecka, które zakrztusiło się mlekiem. Taką wersję jako pierwszą przedstawił ojciec Szymonka. Kiedy zjawili się na miejscu, zastali leżącego na podłodze nagiego Szymonka bez oznak życia. Reanimowała go siostra oskarżonego.
- Przejęliśmy resuscytację. Pytaliśmy, co się stało. Usłyszeliśmy od ojca, że był w kuchni i słyszał, że nagle dziecko upadło i zaczęło charczeć. Siostra powiedziała, że ona wezwała pogotowie. Była na miejscu przed nami. Jak przystąpiliśmy do swoich czynności, nie było oddechu, nie było tętna. Dziecko było blade. Prowadząc reanimację, zauważyliśmy duży krwiak na lewej połowie twarzy. Pytaliśmy ojca, czy jest pijany. Dla nas to była ważna informacja. Siedział cicho i nie reagował na to, co się dzieje – relacjonował wezwany na świadka ratownik medyczny.
- Kiedy zorientowaliśmy się, że nie uda nam się przywrócić jego czynności życiowych, odstąpiliśmy od reanimacji i wezwaliśmy na miejsce policję – dodał ratownik.
Ratownicy resuscytację prowadzili około godziny. Bezskutecznie. Obrażenia na maleńkim ciele wskazywały, że to nie zakrztuszenie się było powodem śmierci chłopca.
- Kiedy ratownicy podnieśli dziecko, zauważyliśmy, że jest całe posiniaczone. (…) Kontakt z ojcem był utrudniony. Siedział w kuchni. To co nas przeraziło, to spokój. Spokojnie palił papierosa i nie rozmawiał z nami. (…). Mówił, że nic nie wie. Zapytany o matkę dziecka, stwierdził, że „naj....a się i poszła w tango”. (…) Siniaków na główce dziecka nie widział, bo nosiło czapeczkę, a pozostałe jak stwierdził, mogły być wynikiem zabawy i uderzenia się o ścianę, łóżeczko, zabawki, a jak się nie uderzyło samo, to uderzyła go matka, bo jak twierdził, dziecko denerwowało Monikę M. swoim płaczem (…) Twierdził, że nie wie co stało się dziecku - zeznawała policjantka, która została wysłana na interwencję.
Przeprowadzona sekcja zwłok niemowlęcia wykazała, że bezpośrednią przyczyną jego zgonu były rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe. Jak wynika z ustaleń śledztwa, co najmniej przez kilka dni przed śmiercią Szymon był bity.
Podczas rozprawy zeznawali także między innymi sąsiedzi. Z ich zeznań wyłania się niechlubny obraz rodziny, w której często odbywały się libacje alkoholowe okraszone głośną muzyką i awanturami, po których kobieta znikała na kilka dni, pozostawiając niemowlę pod opieką Dariusza P. Tak było również przed tragicznymi wydarzeniami.
41-letnia Monika M. urodziła siedmioro dzieci. Sześcioro sąd jej odebrał. Siódme, Szymonek przebywał w rodzinnym domu niespełna 9 miesięcy. Był bity, maltretowany, w końcu zginął z ręki człowieka, który dał mu życie. Dariusz P., któremu grozi dożywocie, odpowiada w warunkach recydywy. Był wcześniej skazany za ciężkie uszkodzenie ciała z następstwem w postaci śmierci człowieka na karę 12 lat pozbawienia wolności, której odbywanie zakończył w dniu 26 listopada 2018 roku. Monice M., matce, która została oskarżona o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad nieporadnym ze względu na wiek synem oraz narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, grozi ośmioletni wyrok.
W połowie listopada odbędzie się ostatnia już rozprawa, na której sąd wysłucha opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej, mów obrony i oskarżenia i wyda wyrok.
Tragiczne wydarzenia miały miejsce w grudniu 2020 roku. Rodzice raczyli się alkoholem, po czym matka wyszła z domu, zostawiając niespełna 9-miesięcznego Szymonka pod opieką nietrzeźwego ojca, który już wcześniej był wobec niemowlęcia agresywny. Tym razem także płacz dziecka wzbudził w nim agresję. Tym razem mały Szymonek płakał po raz ostatni. Zdenerwowany ojciec pobił go śmiertelnie.