Mamy kolejną odsłonę sporu jaki od kilku dni obserwujemy na linii prezydent – przewodniczący Rady. Przypomnijmy. W poniedziałek legniccy radni będą podejmowali decyzję o zmianach w tegorocznym budżecie miasta. Jedna z poprawek do tej uchwały zgłoszona przez przewodniczącego Rady wzbudziła ostrą krytykę prezydenta. Chodzi o przesunięcie środków jakie miały być przeznaczone na opracowanie dokumentacji remontu chodników i jezdni w rejonie ulicy Henryka Pobożnego.

W czwartek Robert Kropiwnicki po raz kolejny spotkał się z dziennikarzami. Tym razem konferencja prasowa obyła się w właśnie w miejscu, o które toczy się spór.

- To nieprawda, że jestem szkodnikiem i zgłaszam poronione projekty. Uważam, że o przyszłości miasta trzeba rozmawiać, a demokracja tym się różni od autokracji, że decyzje podejmuje się po konsultacjach i wysłuchaniu różnych opinii – mówił przewodniczący Rady.

Robert Kropiwnicki w towarzystwie dwóch radnych przekonywał, że remontowanie w pierwszej kolejności chodników nie ma sensu.

- Tu trzeba najpierw stworzyć warunki do godnego życia. Wyremontować dachy, instalacje, klatki schodowe, wymienić stolarkę i dopiero wtedy wyjść z inwestycjami na zewnątrz budynków. Jaki sens ma remontowanie ulicy, po której za chwilę będzie się poruszał się ciężki sprzęt konieczny do remontu kamienic – mówił Jan Szynalski, radny PO, który zawodowo zajmuje się zarządem nieruchomości.

Przy okazji pojawiła się informacja, o tym, że mówienie dzisiaj o programie rewitalizacji Zakaczawia przy wykorzystaniu środków unijnych to jedno wielkie nieporozumienie.

Zdaniem Macieja Kupaja, autora kilku projektów rewitalizacji obszarów miejskich, w Legnicy cały proces jest w powijakach a kroki urzędników zmierzające do remontu ulic to jedno wielkie nieporozumienie.

- Dla Legnicy na rewitalizację zdegradowanych obszarów miejskich jest przeznaczone siedem i pół miliona euro. Żeby z tego programu skorzystać trzeba najpierw dokonać diagnozy takiego obszaru, opracować strategię zmian, skonsultować je z mieszkańcami i wystąpić o opinię do Urzędu Marszałkowskiego. Niestety tu nic takiego się nie dzieje – mówi Kupaj.

Konferencja Prasowa na Zakaczawiu - Foto: MG (lca.pl)

Spotkaniu radnych z dziennikarzami przysłuchiwali się mieszkańcy ulicy Henryka Pobożnego. Ludzie nie mają wątpliwości. Chodniki chodnikami, ale ważniejsze są dachy, toalety i klatki schodowe.

- Tu nie widać, że mamy XXI wiek – dało się słyszeć podczas spotkania.

Robert Błaszkiewicz uważnie śledzi wszelkie doniesienia medialne w tej sprawie.

- Ludzie nie mają zaufania do nikogo. Prezydent i przewodniczący Rady uprawiają politykę, z której nic dla nas nie wynika. Pan prezydent pojawia się co roku na spływie samoróbek i jest okazja do rozmowy. My pytamy czy wreszcie nam pomoże. On odpowiada że pomoże, i na tym się kończy.  Jak za dawnych dobrych czasów – mówi Robert Błaszkiewicz.

Ludzie mają żal nie tylko do władz miasta. Ale także do instytucji odpowiedzialnych za porządek i bezpieczeństwo.  

- Dwa razy zgłaszałem w Straży Miejskiej, że na naszych podwórkach grasują szczury. Prosiłem, żeby ktoś się tym zajął, ale zawsze bez echa. Nikt nie podjął interwencji – dodaje mieszkaniec ulicy Pobożnego.

Ludzie z tej części miasta czekają na konkretne działania. Chcą się spotkać z władzami miasta i usłyszeć wreszcie czy, i kiedy mają szansę na lepsze życie. I nie chodzi tu tylko o inwestycje w remonty.

Robert Błaszkiewicz - Mieszkaniec ul. Henryka Pobożnego - Foto: mg (lca.pl)

- Tu potrzebne są programy socjalne i działania społeczne. Dlaczego w naszej dzielnicy nie pojawił się nigdy ktoś, kto zajmie się młodzieżą przesiadującą w bramach? W innych miastach działają Streetworkerzy, którzy wchodzą w takie miejsca. W Legnicy pewnie nikt o takich pomysłach nie słyszał – mówi Robert Błaszkiewicz.

Czy zamieszanie wokół pieniędzy dla Zakaczawia skończy się tylko kolejną pyskówką podczas sesji? Czy będzie to początek prawdziwej dyskusji o potrzebach tej dzielnicy i pomysłach na prawdziwą rewitalizację?