- Sami szukamy i „szarpiemy” tyle masek ile się da. Kierownik medyczny stara nam się to załatwić, ale tak naprawdę zakład pracy nie zapewnia nam ilości takich, jakie byśmy chcieli, po jednej masce indywidualnej dla każdego ratownika. Mamy cztery maski na cały zespół, podczas gdy pracuje w nim osiem osób. Czyli „dniówka” nosi maski, później idą one do dwunastogodzinnej dezynfekcji i zakłada je kolejny zespół i tak w kółko – mówi przedstawiciel komisji socjalnej legnickiego pogotowia ratunkowego.
Niedobór masek to nie jedyny problem ratowników. Po skończonym dyżurze należy zdezynfekować odzież. Ratownicy znaleźli sponsora, firmę Euco-Car i poprosili go o pomoc w zakupie pralko-suszarki. Sami piorą swoją odzież, do domu, do rodzin i dzieci, nie odważą się jej zanieść. Wprawdzie jest firma, z którą pogotowie ma podpisaną umowę na usługę prania lecz jak mówią, nie jest w stanie dostarczyć czystej odzieży w ciągu 12 godzin. Ratownicy wyjeżdżają średni około dwudziestu razy dziennie, są więc potencjalnymi „nosicielami” bakterii. Nie chcą zarażać ani siebie ani innych.
- Prosimy o pomoc. Nie chcemy pieniędzy tylko maski 3M, żeby każdy miał swoją i filtry do wymiany. Zwróciłem się pisemnie o pomoc do zakładów w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej i do KGHM, czekamy na odzew i być może pomoc – mówi ratownik.
Maska 3M, w internecie kosztuje około 150 zł. Ratowników po prostu nie stać na ich zakup. Gogle są myte i przekazywane na bieżąco. Już zgłosił się ktoś, kto zaoferował około 300 jednorazowych masek węglowych, to jednak tylko doraźna pomoc. Pracownicy podkreślają, że dyrekcja dba o pracowników w miarę możliwości ale te są ograniczone.
Obecnie na terenie województwa dolnośląskiego jest 14 potwierdzonych przypadków zachorowania na koronawirusa. 59 osób jest hospitalizowanych ze względu na podejrzenie zachorowania na 2019-nCoV.
438 osób objętych jest kwarantanna lub izolacją. Nadzorem epidemiologicznym objętych jest 1402 osoby.