- Cztery wizyty w przychodni u doktora S. kończyły się różnymi diagnozami, które stawiał za pomocą wyszukiwarki internetowej. Stwierdził m.in. szkarlatynę. Mimo że wyniki badań wskazywały na cukrzycę. Gdy zobaczyli je potem lekarze ze szpitali w Legnicy i Wrocławia, nie mogli wręcz uwierzyć w diagnozy S. - opowiada Magdalena Łysyk.
Zdaniem prokuratury, niepokojące wyniki badań zlekceważyła również Ewa D.-R., lekarka pełniąca dyżur na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy, gdzie chłopiec trafił prosto z czwartej wizyty w przychodni przy Piekarskiej.
Lekarka również usłyszała w tej sprawie zarzuty. Na pierwszej, kwietniowej rozprawie w sądzie rejonowym przyznała się do winy i przeprosiła rodziców chłopca. Sąd warunkowo umorzył jej proces na okres dwóch lat próby. Ewa D.-R. i nakazał wpłacenie nawiązki w wysokości 10 tys. zł na rzecz swojego byłego pacjenta.
- Oskarżona popełniła przestępstwo ponieważ, jako lekarz nie dopełniła staranności w opiece nad małoletnim pacjentem. Nie można jednak w tym przypadku przypisać jej winy umyślnej – uzasadniała kwietniowy wyrok sędzia Katarzyna Sobieska.
Piotr S. do winy jednak się nie przyznaje. Jego proces w sądzie rejonowym rozpoczął się we wtorek. Oskarżony jest o narażenie chłopca na „bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. Grozi mu nawet pięć lat pozbawienia wolności.
Na pierwszej rozprawie sędzia Kazimierz Chłopecki wysłuchał zeznań rodziców chłopca i wyjaśnień oskarżonego lekarza. Następna odbędzie się 17 października. Tego dnia zeznawać będą kolejni świadkowie.
Syn Łysyków dziś ma 14 lat. - Wciąż się leczy, ale choroba jest pod kontrolą. W sądzie chcemy udowodnić, że lekarze nie są bezkarni. Doktor S. powinien ponieść konsekwencje za swój błąd, który o mało co nie doprowadził do śmierci naszego dziecka – mówi Wiesław Łysyk.