Przypomnijmy. 31-letni legniczanin Piotr Sz. od czerwca ub. roku poszukiwany jest europejskim nakazem aresztowania w związku z tym, że na terenie Austrii dopuścił się poważnych przestępstw. Ciążą na nim m.in. zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się kradzieżą samochodów.
Na pierwszą rozprawę w Sądzie Okręgowym w Legnicy ws. ekstradycji mężczyzna stawił się. Później przepadł jak kamień w wodę. Prawdopodobnie ukrywa się na terenie Wielkiej Brytanii.
W styczniu br. legnicki sąd nieoczekiwanie został powiadomiony przez konkubinę Piotra Sz. o tym, że jej partner przebywa w szpitalu psychiatrycznym w Żarach. Natychmiast został z niego zabrany przez policję i umieszczony we wrocławskim areszcie śledczym, a następnie dowieziony do sądu w Legnicy. Wszystkie personalia się zgadzały: imię i nazwisko, PESEL, adres zamieszkania.
Tomasz L. zostałby wysłany do austriackiego więzienia gdyby nie czujność sędziego. Ten bowiem dobrze pamiętał, jak wygląda Piotr Sz. Zamiast 120-kilogramowego postawnego mężczyzny, zobaczył niskiego i chudego. Na sądowej sali doprowadzony przyznał, że nie jest Piotrem Sz. z Legnicy, lecz Tomaszem L. mieszkającym w Drawsku Pomorskim.
Z prokuratorskich ustaleń wynika, że do szpitala w Żarach Tomasza L. przywiózł inny mężczyzna. Lekarzom powiedział, że jego kolega dziwnie się zachowuje. Nie miał przy sobie dowodu osobistego, a podczas rejestracji w dokumenty wpisano podane przez niego dane, tzn. imię, nazwisko, adres zamieszkania i numer PESEL Piotra Sz. Tomasz L. potwierdzał je później na komendzie policji w Żarach, w kolejnych aresztach śledczych i w Sądzie Okręgowym w Legnicy.
Na uprawomocnienie wyroku legnickiego sądu poczeka w areszcie śledczym. Prokuratura nie ma zamiaru składać apelacji. Kara trzech lat więzienia dla Tomasza L. ją satysfakcjonuje.
Nadal trwa odrębne postępowanie karne, które ma wyjaśnić rolę „innych osób działających z Tomaszem L. wspólnie i w porozumieniu”. Ścigany europejskim nakazem aresztowania Piotr Sz. wciąż przebywa na wolności.