To może być polityczna bomba, która wysadzi w powietrze legnicką straż miejską, a jej odłamki zranią wysoko postawionych urzędników ratusza. Wszystko przez jeden anonim. Na biurko prezydenta Tadeusza Krzakowskiego trafił on pod koniec ub. roku.

Teraz otrzymali go radni. W poniedziałek zajęła się nim komisja rewizyjna rady miejskiej, ale decyzji co z nim zrobić, nie podjęła. Mirosław Jankowski z Porozumienia dla Legnicy domaga się powołania specjalnej podkomisji, która ma przeprowadzić własne dochodzenie.

Komisja dała sobie jednak dwa tygodnie na przeanalizowanie sprawy i opinię radcy prawnego, która ma dać odpowiedź na pytanie, czy radni mogą wchodzić w buty śledczych.

Zdaniem radnego Jankowskiego komisja rewizyjna, jako organ nadzorujący prezydenta miasta, ma wręcz obowiązek zbadać sprawę. Jednomyślności wśród radnych jednak nie ma. Szef komisji rewizyjnej – Zbigniew Bytnar (PiS) jest zdania, że od tego jest prokuratura.

Jego opinię podziela zastępca prezydenta miasta Dorota Purgal.

- Sekretarz miasta skierował anonim do prokuratury. Poczekajmy na jej decyzje – apelowała do radnych na poniedziałkowym posiedzeniu komisji rewizyjnej.

I dodała, że siedzibie straży miejskiej wkrótce ma się pojawić również kontrola z urzędu wojewódzkiego.

Komisja rewizyjna nie ujawniła treści anonimowej skargi ze względu na ochronę danych osobowych. Wiadomo jednak, że nie jest przyjemna dla komendanta Mirosława Giedrojcia, który miał rzekomo dopuścić się wielu nieprawidłowości oraz kilku jego podwładnych. Zarzuty dotyczą również wysoko postawionych urzędników magistratu, którzy mieli tuszować wpadki komendanta.

Stąd kolejny wniosek radnego Jankowskiego.

- Ze względu na zapewnienie bezstronności śledztwa, sprawą nie powinna zajmować się legnicka prokuratura – twierdzi radny Porozumienia dla Legnicy.

O tym, czy stosowne pismo do prokuratury ws. przeniesienia ewentualnego śledztwa do innej jednostki zostanie wysłane, komisja zadecyduje na następnym posiedzeniu, tuż przed lipcową sesją rady miejskiej.