Autorem zawiadomienia jest Krzysztof Klimek, prezes Kaczawskiego Towarzystwa Lotniczego. Władzom miasta i prezesowi Strefy Aktywności Gospodarczej zarzuca on "działanie mające na celu doprowadzenie do likwidacji legnickiego lotniska".

Klimek powołuje się na umowę sprzed ponad 20 lat, na mocy której urząd miasta przekazał lotnisko w zarządzanie SAG.

- Spółka ta została powołana do życia, by doprowadzić do uruchomienia lotniska. Tymczasem działała na jego niekorzyść. Tak samo zresztą, jak władze miasta. Strony nie realizowały umowy zawartej w 1994 roku. W efekcie lotnisko zostało wykreślone z rejestru - mówi Klimek.

Prezes towarzystwa lotniczego w swoim doniesieniu do prokuratury powołuje się również na wyniki kontroli NIK z 2009 roku. Jej kontrolerzy zarzucili wówczas SAG "nie realizowanie umowy o zarządzanie lotniskiem, która zobowiązuje spółkę do przeznaczania zysków z dzierżaw i najmu obiektów na remont, modernizację i utrzymanie urządzeń lotniska w tym pasa startowego".

NIK podważyła też zasadność istnienia spółki, podkreślając, że zawieraniem umów dzierżawy znajdujących się na terenie lotniska hal i magazynów oraz pobieraniem czynszu mógłby zająć się np. Zarząd Gospodarki Mieszkaniowej lub sam urząd miasta.

Po opublikowaniu raportu pokontrolnego przez NIK, do legnickiej prokuratury wpłynęło wówczas zawiadomienie o łamaniu prawa przez prezydenta Tadeusza Krzakowskiego i prezesa SAG Zbigniewa Czechowskiego. Śledczy nie dopatrzyli się jednak znamion przestępstwa i postanowili nie wszczynać postępowania.

Przypomnijmy, że legnickiego lotniska w zasadzie już nie ma. Pięć lat temu prezydent Krzakowski przeforsował w radzie miejskiej formalną likwidację lotniska, zmieniając funkcję terenu na przemysłową.

W ub. roku radni przyjęli plan zagospodarowania przestrzennego, a przed miesiącem zgodzili się na włączenie terenu w granice LSSE. Ratusz ruszył jednocześnie z marketingową ofensywą mającą na celu pozyskanie inwestorów, którzy na byłym lotnisku postawią swoje zakłady.