Niepokój legnickich taksówkarzy wzbudziło pojawienie się w mieście wrocławskiej firmy "Wicar Taxi". Od kilku miesięcy po ulicach Legnicy jeździ dziesięć samochodów tej korporacji. Taksówkarze sprawą zainteresowali przewodniczącego rady miejskiej Wacława Szetelnickiego.

- Deregulacja zawodu taksówkarza, w gminach poniżej stu tysięcy mieszkańców, zlikwidowała limity ograniczające liczbę taksówek i zniosła obowiązkowe niegdyś egzaminy dla kandydatów na taksówkarzy z topografii miasta. Czy nie odbiło się to jednak w negatywny sposób na rodzimych przedsiębiorcach, od lat ciężko pracujących na rozwój lokalnych zrzeszeń taksówkarskich, odprowadzających podatki do legnickiej kasy i dających miejsca pracy legniczanom? - pyta Szetelnicki.

Szef rady miejskiej napisał do prezydenta Tadeusza Krzakowskie interpelację "w sprawie funkcjonowania taxi w Legnicy". Właśnie otrzymał odpowiedź. Wynika z niej, że władza nie ma większego wpływu na liczbę taksówek w mieście, ani na to, gdzie są one zarejestrowane.

- Posiadanie siedziby przedsiębiorstwa na terenie danego miasta nie jest warunkiem uzyskania licencji - wyjaśnia ratusz. I dodaje, że jeśli taksówkarz spełni wymogi ustawowe, licencję otrzymać musi.

Co jeszcze dowiadujemy się z pisma prezydenckich urzędników? Łączna liczba wydanych na dziś licencji na przewóz osób taksówką na obszarze Legnicy wynosi 215. Z czego 14 jest zawieszonych. Po naszych ulicach jeździ więc obecnie 201 taksówek. 29 z nich zarejestrowanych jest poza Legnicą.