PiS chce ograniczyć kadencje prezydentów miast, burmistrzów, starostów i wójtów do dwóch. Na razie jednak pomysł ten nie przekuł się w konkretne projekty zmian w obowiązującym ustawodawstwie.

- Problem w tym, że PiS ma zamiar złamać zasadę, że prawo nie działa wstecz. I szykuje ustawę, która uniemożliwi start w najbliższych wyborach samorządowcom, którzy obecnie na urzędzie są dłużej niż osiem lat. My chcemy kadencyjności na wszystkich szczeblach. I w odróżnieniu od PiS będziemy to konsultować z wszystkimi środowiskami - mówi Michał Huzarski, przewodniczący SLD w Legnicy.

Sojusz proponuje, by kadencyjność objęła nie tylko prezydentów, burmistrzów i wójtów, ale również marszałków województw, parlamentarzystów i radnych wszystkich szczebli. Do tego chce bezpośrednich wyborów starostów i marszałków.

- Długość kadencji jest sprawą otwartą i do dyskusji. Mogą być to na przykład dwie kadencje po cztery lata, lub po pięć lat. A może trzy kadencje? - mówi Huzarski.

Kolejne pomysły SLD to: specjalne "emerytury" dla odchodzących z urzędu szefów samorządów oraz przeprowadzanie wyborów parlamentarnych i samorządowych w jednym terminie, by zrównać kadencje, a przy okazji zaoszczędzić publiczne pieniądze.

- Są to nasze propozycje do dyskusji, a nie żądania. Ruszamy z konsultacjami na ten temat. Chcemy dotrzeć do różnych środowisk na całym Dolnym Śląsku. W Legnicy planujemy urządzenie debaty z udziałem wszystkich ugrupowań politycznych - mówi Huzarski.

Lider legnickiego SLD nie ukrywa jednak, że sam jest gorącym zwolennikiem wprowadzenia kadencyjności na wszystkich szczeblach władzy.