Jakie nowy wiceprzewodniczący ma zastrzeżenia do urzędników biura rady miejskiej?
- Pierwszą kwestią jest nie przestrzeganie terminów określonych w statucie miasta. Zgodnie z nim prezydent ma 14 dni na udzielenie odpowiedzi na interpelację i 7 dni na udzielenie odpowiedzi na zapytanie. Ponieważ termin ten wielokrotnie jest niedotrzymywany interweniowałem u dyrektor biura. Otrzymałem odpowiedź, że zapytania i interpelacje radnych są przekazywane prezydentowi po złożeniu na na nich podpisu przewodniczącego Wacława Szetelnickiego - wyjaśnia Kupaj.
- Poprosiłem o podanie podstawy prawnej takiego działania. Niestety zamiast tego usłyszałem że taka jest tradycja. Ja k upominałem się o swoje prawo to poproszono bym składał je bezpośrednio w biurze prezydenta co byłoby niezgodne z par. 36 statutu, który mówi, że "interpelacje i zapytania składa się w biurze rady" - dodaje radny.
Kupaj zadaje prezydentowi pytanie o podstawy na jakich zapytania radnych muszą być parafowane lub podpisywane przez przewodniczącego.
- A jaki byłby skutek braku podpisu pod taką interpelacją czy zapytaniem? Czy wówczas te zapytania i interpelacje zostały by bez odpowiedzi? - zastanawia się.
W swojej skardze Kupaj porusza też kwestię przekazywania radnym materiałów. Pisze, że informował prezydenta o tym problemie na jednej z komisji, ale wówczas usłyszał, że biuro rady to pracownicy przewodniczącego rady miejskiej.
- Przypomnę, że w naszym smart city nadal obowiązuje statut, który mówi, że „materiały i projekty uchwał są przekazywane radnym do ich skrytek znajdujących się w biurze, a także w miarę możliwości, drogą elektroniczną”. Tymczasem żaden z radnych nie otrzymał przed sesją map dot. planu zagospodarowania lotniska. Proszę zatem prezydenta o podjęcie działań dyscyplinujących i lepszy nadzór nad biurem rady, bo to on sprawuje nad nim nadzór, a nie przewodniczący.
Do skargi Kupaja prezydent Krzakowski ustosunkował się na poniedziałkowej sesji. Gospodarz miasta tłumaczył się, że "nie miesza się do pracy biura rady miejskiej szanując jej autonomię", a "jego pracę organizuje przewodniczący". Jednocześnie obiecał, że "przyjrzy się sprawie" i "być może sekretarz miasta zacznie ingerować w prace biura".