W piątek Kropiwnicki z Jakim spotkali się w warszawskim sądzie. Proces został jednak odroczony po tym, jak zastępca ministra Zbigniewa Ziobry zarzucił sędzi Alicji Fronczyk stronniczość, złożył wniosek o wyłączenie jej ze sprawy, a na koniec zagroził postępowaniem dyscyplinarnym.
Jaki stoi na stanowisku, że nie może ponosić konsekwencji, bo chroni go immunitet poselski, a swoje słowa pod adresem Kropiwnickiego wypowiedział z sejmowej mównicy pełniąc obowiązki posła. Powołuje się też na decyzję innego sądu, który w sierpniu umorzył sprawę karną, jaką polityk z Legnicy również mu wytoczył.
Przypomnijmy. Sprawę rzekomej agencji towarzyskiej w należącym do posła mieszkaniu w centrum Legnicy opisał jeden z prawicowych portali dwa dni przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Redakcja powołała się na donosy od sąsiadów. Kropiwnicki zapewniał wówczas, że uprawiany w jego mieszkaniu nierząd to bzdura wyssana z palca przez jego politycznych przeciwników.
Sprawę wyjaśniała Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Z jej ustaleń wynika, że w mieszkaniu Kropiwnickiego świadczone były usługi seksualne. Tyle że kobieta zajmująca się prostytucją lokal od posła wynajęła za pośrednictwem biura nieruchomości. Poprzez nie regulowała również rachunki, a z Kropiwnickim kobieta nigdy się nie kontaktowała. Poseł o niczym więc nie wiedział.
Proces w warszawskim sądzie został zawieszony do czasu rozpatrzenia wniosku wiceministra o zmianę sędziego.
- Postawa wiceministra Jakiego jest skandaliczna. Groził sędzi, zarzucił jej polityczne działanie. Zachował się w sposób arogancki, wręcz bezczelny - komentuje poseł Kropiwnicki. Jednocześnie legnicki parlamentarzysta zdradza, że zaskarżył decyzję sądu o umorzeniu sprawy karnej, jaką Jakiemu wytoczył z powództwa prywatnego.