- Około godziny 21.00 zatrzymał do kontroli 21-letnią kobietę, którą poinformował, że podejrzewa ją o kradzież. Pod pozorem kontroli zabrał dziewczynę do toalety. Tam nakazał jej ściągnąć ubranie i obrócić się tyłem, po czym dotykał ją w miejscach intymnych. Podobne sytuacje tego dnia miały miejsce jeszcze dwukrotnie w stosunku do dwóch szesnastolatek. W przypadku jednej z nich sprawca ograniczył się do dotykania karku i pleców - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Jedna z dziewczyn po powrocie do domu opowiedziała o zdarzeniu swojemu chłopakowi, a druga ojcu. W obu przypadkach mężczyźni zadecydowali o potrzebie wyjaśnienia sprawy i powrocie do sklepu. Gdy chłopak jednej z nich rozmawiał już na pasażu handlowym ze sprawcą, nadeszła 16-latka z ojcem.
Usłyszała toczącą się rozmowę. Wtedy kobiety zorientowały się, że obie padły ofiarami molestowania. Ojciec młodszej z dziewczyn powiadomił policję. Funkcjonariusze po dotarciu do marketu przebadali trzeźwość Łukasza W. Okazało się, że miał on ponad 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna został zatrzymany.
Następnego dnia zgłosiła się kolejna 16-latka. I w jej przypadku Łukasz W. dopuścił się molestowania.
- Prokurator, po niezwłocznym przesłuchaniu dwóch pierwszych pokrzywdzonych przed sądem, a trzeciej przez policję, postawił Łukaszowi W. zarzuty tego, że przekraczając swoje uprawnienia jako pracownik ochrony, pozorując dokonanie kontroli, podstępem doprowadził pokrzywdzone do poddania się innym czynnościom seksualnym, a w przypadku jednej z dziewcząt – naruszył jej nietykalność cielesną - mówi Łukasiewicz.
Czyny takie zagrożone są karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności (w przypadku naruszenia nietykalności cielesnej) lub karą od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności – w przypadku podstępnego molestowania. Łukaszowi W. grozi zatem kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że dziewczyny zmówiły się przeciwko niemu. Nie przeczył, że pił w pracy alkohol.
- W toku postępowania ustalono, że pokrzywdzone wcześniej się nie znały i ze sobą nie rozmawiały. Sposób kontroli jaki podejrzany zastosował także jest absolutnie niedopuszczalny i niezgodny z obowiązującymi przepisami - wyjaśnia prokurator Łukasiewicz.
Prokuratura z uwagi na fakt, że okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości, zastosował wobec Łukasza W. policyjny dozór, a także zakazał mu zbliżanie się do pokrzywdzonych kobiet na odległość mniejszą niż 50 metrów, kontaktowania się z nimi osobiście, poprzez osoby trzecie, listownie, telefonicznie i za pośrednictwem łączy elektronicznych. Mężczyzna nie może też pracować w ochronie. Z pracy został zwolniony dyscyplinarnie.