Zgodnie z ustawą organizator musi zawiadomić o nim „nie później niż na dwa dni przed planowaną datą zgromadzenia”. KOD swoją pikietę zgłosił w urzędzie miasta w środę o godz. 15.35. Zdaniem magistratu – za późno. Wg radcy prawnego urzędu miasta mogłaby się ona odbyć dopiero w sobotę, bo … ustawowe „dwa dni” to pełne dwa dni, a nie jak sądzą KOD-owcy 48 godzin.
Decyzję Ratusza lider legnickiego KOD-u Jacek Głomb nazywa „kuriozalną”. - Urząd miasta odmówił nam prawa do zorganizowania pikiety stosując kruczki prawne. Decyzję tą, mimo że się z nią fundamentalnie nie zgadzamy i uważamy, że jest wynikiem złej woli, uszanowaliśmy i pikietę zamieniliśmy w rozdawanie ulotek informujących o marszu we Wrocławiu – mówi Głomb.
Na tym kłopoty KOD-owców się nie skończyły. Pod galerią pojawili się bowiem policjanci, którzy ich spisali.
- Prawo do zgromadzeń wyraźnie mówi, że zgromadzeniem publicznym, na które wymagana jest zgoda, jest zgromadzenie minimum 15 osób. Było więc nas 12 osób, działających pojedynczo, wiec o żadnym zgromadzeniu nie może być mowy. Rozdawanie ulotek, jeśli nie ma się z tego tytułu żadnych korzyści majątkowych, też nie wymaga zezwolenia, jeśli dokonywane jest na ulicy. Mimo tego, policja wylegitymowała i spisała dane członków KOD informując ich, że biorą udział w „nielegalnym zgromadzeniu”. Kłania się Polska PiS i ministra Ziobry – komentuje Głomb.
Do sprawy wrócimy.