- Ciekawi mnie, czy z równie wielką determinacją, jak w mojej sprawie, straż miejska będzie chciała nałożyć mandat na LPGK. Przypominam, że to właśnie komunalna spółka doniosła na mnie, w sprawie pojemników, więc rozumiem, że samo LPGK powinno precyzyjnie przestrzegać uchwały. Teraz przekonamy się, czy wszyscy są równi wobec prawa, czy też są równi i równiejsi lub "święte krowy" - mówi Wiesław Sagan.

Były wojewoda legnicki i miejski radny przesłał straży miejskiej zdjęcie niezgodnego z uchwałą rady miejskiej pojemnika na śmieci należącego do LPGK. Sagan nie ukrywa, że jest to jego prywatny odwet na LPGK i straży miejskiej. - Zadarli ze mną? To niech teraz główkują, jak wyjść z twarzą z tej sytuacji - śmieje się.

"Wojenkę" z LPGK i strażnikami Sagan toczy już od dłuższego czasu. Doszło nawet do tego, że straż miejska wytoczyła mu proces. Poszło o mandat w wysokości 100 zł za brak pojemnika na odpady zmieszane. Sagan nie przyjął go tłumacząc się, że dysponował dwoma pojemnikami na odpady segregowane.

Sąd Rejonowy uznał, że zgodnie z obowiązującą uchwałą rady miejskiej Sagan pojemnik na śmieci zmieszane powinien posiadać. I nałożył na niego 100 zł grzywny oraz zobowiązał do pokrycia kosztów postępowania.

Sąd Okręgowy był jednak innego zdania. Orzekł, że zgodnie obowiązującymi w Legnicy przepisami, właściciel domku jednorodzinnego nie ma obowiązku posiadania pojemnika na odpady zmieszane. Sagan został uniewinniony.