Rocznica wprowadzenia stanu wojennego tradycyjnie stała się dla działaczy Klubu Gazety Polskiej i PiS okazją do przypomnienia postulatu usunięcia stalinowskiego monumentu z centrum miasta.
Radni PiS zapewniali, że w nowej kadencji nadal będą walczyć o przeniesienie go na cmentarz wojenny przy Wrocławskiej.
- W przyszłym roku będziemy uchwalać plan zagospodarowania przestrzennego dla Placu Słowiańskiego. Liczymy, że prezydent Krzakowski dojrzał już do tego, by w końcu pomnik usunąć. Dajmy mu szansę. Jeśli jej nie wykorzysta, to przejmiemy inicjatywę - mówi radny Adam Wierzbicki, który o "przeprowadzkę" pomnika walczy od prawie dwudziestu lat.
- W obecnej radzie większość stanowią osoby wywodzące się z obozu postsolidarnościowego. To wielka szansa na ostateczne załatwienie sprawy - dodaje Wierzbicki.
Czy w sprawie pomnika PiS będzie mógł również na poparcie radnych z klubu prezydenckiego, z którymi na starcie kadencji zawarł nieformalny sojusz wymierzony w PO?
- Ja bym z tym mówieniem o koalicji nie przesadzał. Osobiście wierzę w powszechną zgodę w radzie na przeniesienie pomnika na Wrocławską - mówi Wierzbicki.
Złudzeń co do monumentu na Placu Słowiańskim nie pozostawia również jego partyjny kolega Jacek Baczyński.
- To pomnik hańby. Musi zniknąć z samego serca miasta, bo przynosi nam wstyd. Nasze zdanie w tej sprawie nie zmieniło się - zapewnia radny PiS.
Poza Wierzbickim i Baczyńskim w sobotnie południe przy pomniku pojawił się jeszcze szef klubu PiS w radzie miejskiej Zbigniew Bytnar. Pozostałych radnych PiS zabrakło. Podobnie, jak senator Doroty Czudowskiej. - Pojechali na marsz do Warszawy - tłumaczono ich absencję.