- Chodzi plotka o tym, że władza w Ratuszu czeka aż Zakaczawie się zawali. Wtedy działki sprzeda developerom. Patrząc na podejście prezydenta i jego urzędników do tej dzielnicy, to może się okazać, że nie jest to wcale takie science fiction - mówi Jacek Głomb, szef komitetu PdL, na co dzień dyrektor Teatru Modrzejewskiej.
Teatr przez siedem lat był gospodarzem obiektu na Kartuskiej. Artyści musieli go opuścić, bo groził katastrofa budowlaną.
- Po słynnej premierze spektaklu "Łemko" prezydent obiecał publicznie, że przekaże nam budynek za symboliczną złotówkę, a my mieliśmy szukać finansowania na jego remont. Nie doczekaliśmy się. Efekt jest taki, że teatru na Zakaczawiu już nie ma, a Varietes lada dzień runie - mówi Głomb.
Społecznicy z PdL mają za złe prezydentowi, że od lat mami mieszkańców Zakaczawia obietnicami. - Ratusz pozyskał miliony na rewitalizację dzielnicy. Na pokaz wypindrował dwie ulice - Pobożnego i Chrobrego, ale akurat na "Przedkaczawiu", a nie Zakaczawiu - mówią zgodnie kandydaci Porozumienia.
- Musimy uratować tę umierającą dzielnicę. Nie fantazjujemy, ani nie składamy obietnic bez pokrycia. Są do pozyskania pieniądze na rewitalizację z unijnych programów. Tylko trzeba umieć je wziąć - mówi Paweł Palcat, aktor legnickiego teatru ubiegający się o mandat w radzie miejskiej.