W toczącej się kampanii wyborczej z przychylności duchownych chętnie korzystają kandydaci Prawa i Sprawiedliwości, ale nie tylko. Bilbordy kandydata na prezydenta Wacława Szetelnickiego i lidera sejmikowej listy Krzysztofa Skóry wiszą na ogrodzeniach kilku legnickich kosciołów i plebanii.

- Umieściłem je za zgodą księży proboszczów, którzy są gospodarzami terenów należących do parafii. Nie widzę w tym niczego złego - wyjaśnia Wacław Szetelnicki. - Inna sprawa, że trochę zostałem zmuszony skorzystać z uprzejmości duchownych. Gdy rozpoczynałem kampanię, większość powierzchni reklamowych w mieście była już zajęta przez konkurentów - dodaje kandydat PiS.

- Ksiądz jest takim samym obywatelem, jak jak my. Jeśli zgadza się na umieszczenie reklamy kandydata na swoim domu, to dlaczego, miałby z tego nie skorzystać - argumentuje legnicka senator PiS Dorota Czudowska.

Z pomocy kościoła w kampanii korzysta również kandydat do rady miejskiej Porozumienia dla Legnicy Krzysztof Opaliński. Na wyborczych ulotkach umieścił swoje zdjęcie z proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa Janem Mateuszem Gackiem. - Jesteśmy przyjaciółmi ze szkolnej ławy. I to wszystko na ten temat - tłumaczy się Opaliński.

Zupełnie inne zdanie na temat udziału kościoła w kampanii ma Legnicka Kuria Biskupia.

- Kościół nie powinien być terenem kampanii wyborczej. Niestety nie wszyscy proboszczowie do tej zasady się stosują. A biskup przecież głowy im za to nie ukręci - mówi ksiądz Waldemar Wesołowski, rzecznik Legnickiej Kurii Biskupiej.

- Z tego co wiem, to biskup Marek Mendyk apelował do proboszczów o usunięcie materiałów wyborczych. Nie do końca jest bowiem tak, że jako gospodarze parafialnych terenów, mają wolną rękę w sprawach dotyczących wyborów. Kościół powinien być absolutnie wolny od polityki. Powinien jednoczyć, a nie dzielić. A w wyborach jest za dobrymi ludźmi, a nie konkretnymi partiami - dodaje ksiądz Wesołowski.