Jarosław Rabczenko
Foto: WO(lca.pl)

Kiedy 2 czerwca br. zadeklarowałem oficjalnie gotowość i chęć kandydowania na Prezydenta Legnicy spodziewałem się, że kampania będzie twarda i przysporzy mi wielu wrogów. O ile jednak byłem przygotowany na ataki z legnickiego Ratusza, to niestety zajadłość, z jaką zwalcza moją kandydaturę część członków Platformy Obywatelskiej, przeszła moje najśmielsze oczekiwania.

11 sierpnia br. po raz kolejny w internetowym wydaniu „Gazety Wyborczej” pojawił się artykuł szkalujący dobre imię Agencji Rozwoju Regionalnego ARLEG S.A. w Legnicy. Poinformowano w nim, iż Rada Nadzorcza zaleciła, aby zewnętrzny audytor przeprowadził badanie ksiąg spółki. Na posiedzeniu Rady narzucono nam karkołomny termin (w ciągu dwóch dni) zawarcia umowy z audytorem, w posiedzeniu uczestniczył, wbrew przyjętym standardom, dyrektor wydziału nadzoru właścicielskiego Urzędu Marszałkowskiego Radosław Zagrodnik.

Jako cel wykonania kontroli dyrektor wskazał „konieczność wykazania nieprawidłowości”. Na moją uwagę, że nie wiemy przed przeprowadzeniem kontroli, czy one zostaną wykazane uznał, że „jakieś na pewno były”. Poczułem się prawie jak bohater powieści Franza Kafki.

Przypomnę, że Arleg rokrocznie przechodzi badanie biegłego rewidenta, które nigdy za mojej prezesury nie wykazało uchybień w Spółce. W ciągu roku jesteśmy też wielokrotnie kontrolowani w związku z projektami unijnymi, które prowadzimy od ponad dziesięciu lat. Zawsze z pozytywnym skutkiem. Ponadto odbyła się już jedna kontrola Rady Nadzorczej, która nie wykazała nieprawidłowości. Widać jednak, niektórym bliższe jest stanowisko Andrieja Wyszyńskiego, prokuratora stalinowskiej epoki, który twierdził, „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Dlatego też zaproszenie zewnętrznego audytora, niezależnie od intencji Urzędu Marszałkowskiego, może być dobrym pomysłem, bo raz na zawsze przerwie ten haniebny proceder oczerniania naszej spółki.

Kolejna półprawda to informacja w tym samym tekście mówiąca o kontrolach i nałożonych karach pieniężnych. Po pierwsze, potencjalna kara dotyczy postępowania na budowę Inkubatora Przedsiębiorczości w Legnicy i nie ma żadnego związku z transakcjami opisanymi w „Gazecie Wyborczej”. Jedyne przewinienie, którego dopuścił się wynajęty do przeprowadzenia postępowania prawnik, dotyczyło niezamieszczenia w Biuletynie Zamówień Publicznych informacji o przedłużeniu o dwa dni terminu składania ofert.

Mimo to, każdy z zainteresowanych został poinformowany listem poleconym, a stosowna informacja znalazła się na stronach internetowych Arlegu. Także żaden z czternastu oferentów nie wniósł protestu w tej sprawie. Kara jest o tyle niezrozumiała, gdyż pierwsza kontrola tego zamówienia odbyła się na początku roku i nie wniosła żadnych zastrzeżeń. Dowodem jest informacja pokontrolna z 12 lutego br., podpisana przez dyrektor Aldonę Gisman.

Co ciekawe, w kwietniu br. jeszcze raz przeprowadzono kontrolę tej samej sprawy. Tym razem jednak nałożono na Arleg błędnie korektę finansową w maksymalnej wysokości, które zresztą była jeszcze później korygowana ze względu na „błąd pisarski”. Z wynikiem drugiej kontroli zarząd spółki się nie zgodził i odmówił podpisania protokołu. Korekta jeszcze nie jest prawomocna, gdyż czeka nas tryb administracyjny, a w analogicznych sprawach sądy (również na Dolnym Śląsku) przychylały się do stanowiska beneficjentów. W związku z powyższym informacja o karach na tym etapie jest nieprawdziwa.

Jest nie na miejscu także dlatego, iż korekty finansowe związane z inwestycjami ze środków europejskich nie są niczym nadzwyczajnym, ale tylko o przypadku Arlegu poinformowano o tym media. Przykładowo, aż 21 projektów realizowanych przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego otrzymało korekty finansowe, nie licząc dziesiątek innych wnioskodawców. Ale o tym się nie mówi.

ARR ARLEG S.A. jest w przełomowym okresie swojej działalności. Finalizujemy budowę Inkubatora Przedsiębiorczości. Utworzyliśmy fundusz pożyczkowy dla dolnośląskich firm. Oferujemy wsparcie kapitałowe początkujących przedsiębiorstw. Nie oczekuję, ze ktoś to doceni i da mi medal, ale przynajmniej liczę na rzetelną i uczciwą informację na temat tego, co w Arlegu się dzieje. A dzieje się wiele dobrego.

Niestety, takie słowa jak „dobro” nie ma w słowniku moich politycznych oponentów. Jedynym zarzutem, który można mi postawić jest to, że w ubiegłorocznych wyborach na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w regionie głosowałem na Grzegorza Schetynę. I po tym, co się dzieje z dolnośląską Platformą, coraz bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że był to dobry wybór. Jednocześnie smuci mnie fakt, iż pokarpaczowy rewanżyzm jest dla wielu osób ważniejszy niż dobro Platformy. Wciąż wierzę, że Platforma Obywatelska to najlepszy wybór dla Polaków. Wciąż jestem dumny, że jestem jej członkiem. Szkoda tylko, że działania części członków PO coraz bardziej przybliżają obecnego prezydenta Legnicy do kolejnej elekcji.

Członkiem Platformy jestem od kilku lat. Legniczaninem od urodzenia. Wciąż można te dwa fakty połączyć. Mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszony między nimi wybierać.