Za linię autobusową wiodącą z podlegnickich wsi do miasta zapłaci miłkowicki samorząd. Dziś zarówno do Ulesia, jak i do Lipiec kursuje prywatny mikrobusowy przewoźnik. Wygląda jednak na to, że mieszkańcy miejscowości nie są całkowicie zadowoleni z jego usług.
- Decyzja o uruchomieniu połączenia jest konsekwencją nacisku społecznego w związku z małą mobilnością przewoźnika prywatnego – przyznaje Waldemar Kwaśny, wójt gminy Miłkowice.
Drugie z planowanych do uruchomienia połączeń podmiejskich będzie dowoziło pracowników do mieszczącej się w gminie Legnickie Pole podstrefy LSSE. Jak poinformował nas Stefan Maciejowski - kierownik działu przewozów miejskiej spółki - nowa trasa będzie wiodła z zajezdni MPK przy ul. Domejki do ul. Pocztowej podobnie jak linia „5” (Chojnowską, Senatorską), a dalej Placem Słowiańskim, Jaworzyńską i Gniewomierską do tamtejszych zakładów.
Oficjalny serwis internetowy gminy Legnickie Pole podaje, że to właśnie ich właściciele (m.in. firmy LIDL, VOSS i CaseTech) zainteresowani są finansowaniem kursów miejskiego autobusu. Będzie to jednak linia ogólnodostępna, a nie zamknięty przewóz pracowniczy.
Uruchomienie nowych linii przekraczających granicę miasta to wydarzenie bez precedensu w ostatnich dekadach. Od końca lat 80. ub. stulecia sieć połączeń podmiejskich i międzymiastowych obsługiwana przez MPK (a wcześniej wojewódzkie WPK) była konsekwentnie ograniczana na rzecz przewozów wewnątrzmiejskich. Z blisko dwudziestu połączeń o charakterze zamiejskim pozostały do dziś tylko dwa – do Prochowic i do miejscowości w gminie Kunice.
– Byłaby to realizacja funkcji metropolitarnej miasta Legnicy – mówi Waldemar Kwaśny . – Jeśli spojrzeć na procesy migracji miasto - wieś to konsekwencją powinno być pogłębienie współpracy komunikacyjnej. Uważam, że odbudowa dawnych połączeń jest pozytywną koncepcją, jednak obecnie zasadniczym problemem byłoby porozumienie finansowe. Poza tym zły stan wąskich i krętych dróg może sprawiać kłopoty nowoczesnym autobusom – podsumowuje.
Nawiązanie współpracy z Legnicą w zakresie organizacji transportu zbiorowego rozważy też wójt gminy Krotoszyce, Beata Castañeda-Trujillo. – Nie mamy problemów z prywatną firmą kursującą obecnie po niektórych miejscowościach naszej gminy – twierdzi. – Przewoźnik jeździ punktualnie i wywiązuje się ze swoich zadań. Kłopot jest jednak w zagwarantowaniu dojazdu do miasta tam, gdzie nie jest to zbyt opłacalne dla prywatnego podmiotu. Myślałam nad rozwiązaniem tego problemu, chociaż nie konsultowałam się w tej sprawie jeszcze z nikim. Skoro jednak inne samorządy zdecydowały się na współpracę z Legnicą, być może warto nawet wspólnie pomyśleć o powołaniu jednego, dużego międzygminnego związku transportowego – zastanawia się.
MPK deklaruje otwartość na wszelką współpracę z samorządowcami. – Naszej spółce bardzo zależy na pasażerach przyległych gmin – mówi Stefan Maciejowski. – Uruchomienie dodatkowych tras zależy wyłącznie od możliwości finansowych samorządów, a konkretniej od wysokości dopłat do kosztów funkcjonowania linii komunikacyjnych w ramach porozumień międzygminnych – uściśla. Dla przykładu: wysokość takiej dopłaty, w przypadku linii Legnica – Ulesie, wynosi średnio około 7,5 tysiąca złotych za miesiąc.