Afera wybuchła na początku grudnia, kiedy legnicka drogówka złapała instruktora prawa jazdy, który jadąc swoją „Elką” miał w organizmie aż 3,09 promila alkoholu. Szybko wyszło na jaw, że Marek K., który jest właścicielem ośrodka szkolenia kierowców trzy lata temu został przyłapany na jeździe po pijaku a ponad rok temu został wykreślony z ewidencji instruktorów w legnickim Urzędzie Miasta. Jego nazwisko do dziś jednak widnieje w centralnym rejestrze prowadzonym przez Inspekcję Transportu Samochodowego.

Marek K. za wolność musiał zapłacić 5 tys zł poręczenia. Otrzymał też zakaz prowadzenia działalności gospodarczej. Prokuratura postawiła mu zarzuty: jazdy samochodem po pijanemu oraz złamaniu zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Śledczy badają kolejne wątki. Chodzi o zaświadczenia o ukończonym kursie do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego wystawiane kursantom przez ośrodek Marka W.

- Ustaliliśmy, że poza Markiem W. jeszcze kilku instruktorów z tego ośrodka nie miało prawa prowadzenia zajęć praktycznych z kursantami, ponieważ również mieli zakazy prowadzenia pojazdów – powiedziała nam Joanna Sławińska-Dylewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej.

- Nie wykluczamy, że około 500 osób straci prawo jazdy i będzie musiało jeszcze raz przejść szkolenie i przystąpić potem do egzaminu – dodaje.

Sprawa utraty prawa jazdy budzi sporo kontrowersji. W minionym roku podobna afera wybuchła w Gorzowie Wlkp. Zdaniem Stanisława Pawlaka, dyrektora legnickiego WORD-u prawa jazdy powinny zostać decyzją administracyjną unieważnione.

- To tak, jakby ktoś został magistrem, ale wcześniej nie zrobił matury. Myślę, że w tym przypadku zgodnie z literą prawa, uprawnienia zdobyte przez tych kursantów w naszym ośrodku powinny zostać cofnięte – powiedział nam dyrektor Stanisław Pawlak.

Prawo jazdy ma prawo unieważnić organ wydający je. W przypadku Legnicy jest nim Urząd Miasta, powiatu legnickiego – Starostwo Powiatowe.