Przed trzema laty Krzysztof Chopcian udzielił poparcia kandydującemu w wyborach do Senatu Jackowi Głombowi. Teraz znów gra z dyrektorem legnickiego teatru w jednym zespole. Zaangażował się w tworzenie komitetu społecznego, który w listopadzie wystartuje w wyborach do rady miejskiej.

Komitet Głomba będzie sojusznikiem Platfomy Obywatelskiej. Już zapowiedział, że w walce o prezydenturę poprze wiceszefa legnickiej PO Jarosława Rabczenkę. Krzysztof Chopcian otwarcie przyznaje, że kandydatura ta podoba mu się.

- To przedstawiciel rozczarowanej lewicy w naszym komitecie - mówi Jacek Głomb. Sam Chopcian potwierdza słowa szefa legnickiej sceny.

- Zaproszono mnie do pracy nad obywatelską strategią rozwoju Legnicy. Trochę znam się na gospodarce. Mam czas, bo jestem na emeryturze. Z Ratusza nikt do mnie nie zadzwonił. Nie potrzebował mojej wiedzy i doświadczenia, a więc wszedłem w ten projekt - tłumaczy Chopcian.

Na temat rządów Tadeusza Krzakowskiego i jego ekipy nie ma dobrego zdania. - Uważam, że nie można zbyt długo rządzić. Po jakimś czasie władza bowiem przestaje widzieć problemy. Jestem zwolennikiem ograniczenia czasu sprawowania urzędu prezydenta do dwóch kadencji. W Legnicy od lat nie ma żadnych zmian. Dobre rządzenie nie polega na przykuciu się do stołka. A w naszym mieście od wielu lat decydentami są wciąż te same osoby.

W komitecie społecznym Jacka Głomba Chopcian nie jest jedynym człowiekiem lewicy. Zaangażowali się w niego również były prezes MPK Franciszek Łoś, a także były wiceprezydent miasta Ignacy Bochenek.

Ale to jednak Chopcian jest najciekawszym politycznym "transferem". Był przecież przewodniczącym legnickich struktur SLD, w latach ich świetności, kiedy to liczyły ponad tysiąc członków. Z partyjnego namaszczenia przez pięć lat prezesował w WPEC, a także zasiadał w radzie miejskiej. Legitymację Sojuszu ma do dziś.

Co ciekawe, to właśnie Chopcian uznawany jest "ojcem chrzestnym" Tadeusza Krzakowskiego jako prezydenta Legnicy. W 2002 roku, gdy odwołano ze stanowiska Ryszarda Kurka, w Sojuszu rozpętała się wojna o sukcesję.

Ówczesna posłanka Bronisława Kowalska forowała na urząd Andrzeja Kijka. Chopcian był zaś zwolennikiem Krzakowskiego, wówczas radnego sejmiku wojewódzkiego. Nominację na stanowisko prezydenta osobiście "wydeptał" u dolnośląskich baronów SLD Jerzego Szmajdzińskiego i Janusza Krasonia.