Nasadzenia w parku - Foto: ps(lca.pl)

- Niszcząc drewniane słupy można naruszyć system korzeniowy, a tym samym może dojść do zniszczenia drzewa – mówi lca.pl Ludmiła Kubicka – Sopel. - A to już jest o wiele większa strata niż zniszczony słupek – dodaje.

W magistracie powoli zaczynają już myśleć o ogrodzeniu parku. Są to jednak duże koszty i dlatego trzeba będzie szukać pieniędzy aby taką inwestycję sfinansować. W najbliższym czasie na pewno płot nie powstanie. W parkach w Anglii, czy Irlandii płoty jednak są. Jest też wprowadzony zakaz wchodzenia do parku gdy się ściemni. Wyspiarze dbają i chronią swoje skrupulatnie pielęgnowane trawniki.

Urzędników jak i pracowników firmy Park M ze Starego Sącza przeraża jednak skala dewastacji w Legnicy.

- Pracujemy w całej Polsce, ale z taką dewastacją spotkaliśmy się po raz pierwszy – mówili nam kilka tygodni temu ogrodnicy wynajęci do prac w parku. - Jak widzimy psy i wandale mogą niestety zniszczyć naszą pracę – informowali wówczas.

Bezpańsko puszczane czworonogi są prawdziwą zmorą. Zdarza się, że zadeptują zaraz co wsadzone byliny lub sikają wprost na rośliny. Wystarczy, że kilkakrotnie się to powtórzy, a krzew może uschnąć.

Na park w sumie udało się pozyskać sporą sumę pieniędzy. Tylko z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej pozyskano ponad 3 mln zł. Oprócz nasadzeń ogrodnicy mają jeszcze zadbać o to aby trawniki były w lepszym stanie, a cały park ma być kolorowy od wielu nasadzonych kwiatów.

Prace mają potrwać do końca roku. Później przyjdzie czas na odtworzenie alejek. Jednak jeśli dewastacje będą postępować w takim tempie, to być może tym widokiem nie będziemy cieszyć się zbyt długo. Co gorsza, urzędnicy z Funduszu Ochrony Środowiska jeśli przyjadą na kontrolę i nie zobaczą na własne oczy wielu zakupionych roślin, mogą żądać zwrotu pieniędzy.

Po huraganie wiele osób angażowało się w porządkowanie parku. Niektórzy obawiali się kolejnych silnych wiatrów. Teraz okazuje się, że trzeba go chronić przed niektórymi mieszkańcami Legnicy.